Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Znakomite spotkanie na otwarcie poniedziałkowych zmagań. Kamerun zremisował z Serbią

Adrian Wantowski
Kamerun przegrywał 1:3, ale w dwie minuty odwrócił losy spotkania
Kamerun przegrywał 1:3, ale w dwie minuty odwrócił losy spotkania AFP
Znakomite spotkanie zaserwowali kibiciom na początek mundialowego poniedziałku piłkarze Kamerunu i Serbii. Nie brakowało błędów, goli, emocji i zwrotów akcji. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 3:3, co oznacza, że oba zespoły mają na koncie jeden punkt po dwóch kolejkach

Mecz rozpoczął się pod dyktando Serbii, która kontrolowała przebieg spotkania, a Kamerun był zagubiony. 

W 10. minucie znakomitą sytuację miał Aleksandar Mitrović, który rozegrał dobrą akcję z Dusanem Tadiciem, łatwo ograł N’Koulou i oddał mocny strzał z pola karnego, jednak piłka ostatecznie wylądowała na słupku bramki Epassy.

Siedem minut później pudło zaliczył Aleksandar Mitrović. Fatalnie zachowała się obrona Kamerunu, piłka znalazła się pod nogami napastnika Fulham, ale ten uderzył mocno obok bramki, a była to znakomita szansa, żeby wyjść na prowadzenie.

Kamerun odpowiedział dwie minuty później. Pierre Kunde pobiegł przed siebie, nie zatrzymywał się i z ostrego kąta oddał mocny strzał, ale jego uderzenie obronił Vanja Milinković-Savić.

Kamerun wyszedł na prowadzenie w 29. minucie. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Kunde, przedłużył ją N’Koulou, a do siatki z najbliższej odległości trafił Jean-Charles Castelletto. Do stałego fragmentu gry doszło w kuriozalnych okolicznościach.  Tadić niedokładnie podał do Milos Veljkovicia, który odpuścił pogoń za piłką, a opanować jej nie zdążył też Vanja Milinković-Savić i w ten sposób ekipa z Afryki bez swojego udziału zdobyła rzut rożny, który zamieniła na trafienie.

Lepsze wrażenie sprawiała Serbia, ale brakowało jej konkretów pod bramką. Kamerun wyszedł z dobrą akcją w 43. minucie. Kunde przejął piłkę w środku boiska i pomknął z nią samodzielnie w pole karne rywali, podobnie jak wcześniej uderzył mocno, ale bramkarz nie miał problemów z interwencją, a dobitka była bardzo niecelna. Sędzia do pierwszej połowy doliczył sześć minut. 

Serbia wyrównała w 46. minucie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego trafiło na głowę Strahinji Pavlovicia, a ten precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza Kamerunu. Idealną piłkę na głowę obrońcy posłał Dusan Tadić.

Dwie minuty później Serbia już prowadziła. Anguissa stracił piłkę przed polem karnym, znalazła się ona pod nogami Andrija Zivkovicia, ten podał do Sergieja Milinkovicia-Savicia, a pomocnik Lazio oddał strzał zza pola karnego i Serbowie wyszli na prowadzenie.

Końcówka pierwszej połowy była piorunująca. Serbowie, którzy przez 45 minut nie byli w stanie znaleźć drogi do siatki zrobili to aż dwukrotnie w doliczonym czasie gry i to jednak oni schodzili na przerwę prowadząc.

Druga część zaczęła się od naporu Serbów, którzy chcieli pójść za ciosem i podwyższyć prowadzenie. 

Udało im się to wykonać w 53. minucie. Znakomitą akcję wykończył Aleksandar Mitrović. Serbowie wymienili kilka podań w polu karnym, Zivković położył bramkarza i wyłożył piłkę napastnikowi Fulham do pustej bramki. 

Serbia grała spokojnie, ale wszystko zmieniło się w 55. minucie, kiedy na boisku pojawił się Vincent Abubakar

Kamerun w 64. minucie złapał kontakt. Długie podanie od Castelletto otrzymał Vincent Abubakar, Serbowie byli przekonani, że będzie spalony, ale napastnik utrzymał emocje na wodzy i przelobował bramkarza Serbii. Sędzia po strzale odgwizdał pozycję spaloną, ale VAR potwierdził, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.

Dwie minuty później był już remis. Kamerun rozegrał bardzo podobną akcję, na styk spalonego, Abubakar wbiegł w pole karne i wyłożył piłkę do Choupo-Motinga, który pewnie umieścił piłkę w siatce. Kamerun w bardzo krótkim czasie odrobił straty i Serbowie byli zszokowani.

W obu przypadkach linię spalonego łamał Nikola Milenković i to do niego Serbowie będą mogli mieć ogromne pretensje. 

Kolejne minuty były szalone, a oba zespoły chciały wyjść na prowadzenie, ale brakowało dokładności w polu karnym przeciwnika.

Kamerun nie cofnął się, ruszał do ataku zapominając czasami o obronie i to zwiastowało emocjonującą końcówkę

Na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry mocny strzał z dystansu oddał Abubakar, ale obronił go Milinković-Savić. 

Na dwie minuty przed końcem kolejną dobrą okazję miał Mitrović, ale ponownie uderzył bardzo niecelnie

Mecz zakończył się wynikiem 3:3 i oba zespoły mają na koncie po jednym punkcie. Na zakończenie fazy grupowej Kamerun zagra z Brazylią, a  Serbia zmierzy się ze Szwajcarią.