Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Motor wygrał ze Spartą Wrocław 55:35, mistrzostwo Polski dla drużyny z Lublina

PAP
Motor wygrał ze Spartą Wrocław 55:35, mistrzostwo Polski dla drużyny z Lublina
Motor wygrał ze Spartą Wrocław 55:35, mistrzostwo Polski dla drużyny z LublinaPAP
W meczu rewanżowym finału play-off ekstraligi żużlowej Platinum Motor Lublin pokonał na wyjeździe Betard Spartę Wrocław 55:35. Pierwsze spotkanie lublinianie wygrali 51:39 i po raz drugi z rzędu i drugi w swojej historii sięgnęli po złoty medal.

W porównaniu do pierwszego meczu w Lublinie w składzie Sparty na rewanż pojawił się Tai Woffinden, ale wygrana 51:39 w pierwszym spotkaniu oraz brak innego asa wrocławian Macieja Janowskiego sprawiały, że zdecydowanym faworytem pozostawał Motor. Zwłaszcza że wielką niewiadomą była forma Brytyjczyka, który wracał na tor po złamaniu ręki.

We Wrocławiu liczono na cud oraz przebudzenie się juniorów Bartłomieja Kowalskiego i Kevina Małkiewicza, którzy w pierwszym finałowym spotkaniu zdobyli punkt, kiedy tydzień wcześniej w półfinale na Stadionie Olimpijskim z Apatorem Toruń uzbierali razem aż 18 oczek.

Zanim na tor wyjechali młodzieżowcy nieprawdopodobną walkę na łokcie o trzecie miejsce stoczyli Fredrik Lindgren z Artiomem Łagutą, co skończyło się upadkiem na ostatnim łuku tego drugiego. Sędzia długo analizował sytuację i nie dopatrzył się przewinienia Szweda. Bieg wygrał Woffinden pokazując, że z ręką nie jest tak źle.

Kilka chwil później pod taśmą stanęli juniorzy. Para Bartosz Bańbor i Mateusz Cierniak świetnie wyszli spod taśmy, a później doskonale pojechali parą i nie dali szans Kowalskiemu na przedarcie się do przodu. Motor wyszedł na prowadzenie 8:4 a żółto-czerwone trybuny Stadionu Olimpijskiego mocno przycichły. Losy mistrzostwa właściwie rozstrzygnęły się po pierwszej serii, po której goście prowadzili 16:8, a w dwumeczu 67:47.

Goście nie mieli problemu z dopasowaniem się do toru, lepiej weszli w spotkanie i w każdym biegu mieli dwóch równorzędnych zawodników. Ze strony Sparty trzy punkty zdobył tylko Woffinden i mógł się podobać Daniel Bewley, który co prawda swojego biegu nie wygrał, ale stoczył zwycięską walkę o drugie miejsce z Bartoszem Zmarzlikiem.

Po biegu szóstym Motor prowadził już 24:12. Chwilę wcześniej Dominik Kubera i Bewley rozgrzali stadion do czerwoności walcząc o drugie miejsce. Prowadził raz jeden, za chwilę drugi, ale ostatecznie górą był doskonale dysponowany zawodnik gości. W tym czasie z przodu jechał Jarosław Hampel i była to czwarta wygrana biegowa lublinian.

W kolejnym wyścigu pod taśmą znowu stanął Woffinden. Brytyjczyk na prostej w niewytłumaczalny sposób zahaczył o koło jadącego przed nim Bańbora i upadł. Na torze pojawiła się karetka a Stadion Olimpijski zamilkł. Trzykrotny indywidualny mistrz świata o własnych siłach wrócił do parku maszyn, ale nie był już zdolny do jazdy.

W tym momencie losy nie tylko dwumeczu, ale i meczu były rozstrzygnięte. Piotr Pawlicki, Łaguta i Bewley to było za mało, aby pokonać rozpędzony Motor, który prezentowała się doskonale. Po dwóch seriach tylko Mateusz Cierniak nie miał indywidualnego zwycięstwa.

Lublinianie praktycznie mistrzostwo zapewnili sobie po wyścigu dziewiątym. Pawlicki z Kowalskim wyszli najlepiej spod taśmy, ale Kubera rzucił się za nimi w pościg. Zawodnik Motoru był w niedzielę bardzo szybki i na dystansie bez problemu uporał się z dwoma zawodnikami Sparty. Bieg zakończył się remisem 3:3 i do złota wystarczyło, aby goście w każdym kolejnym wyścigu dowozili punkt.

W końcówce meczu ze strony gospodarzy zdolnych do ścigania było już tylko pięciu żużlowców, w tym trzech juniorów, bo z powodu urazu ręki przedwcześnie zawody zakończył Łaguta. Ale nawet z byłym mistrzem świata Sparta nie miała szans w niedzielę z Motorem. Lublinianie wygrali 55:35, w dwumeczu 106:74 i obronili tytuł mistrza Polski.