Verstappen wygrywa szalenie emocjonujące kwalifikacje do sprintu na mokrym torze w Belgii
Po raz kolejny warunki na torze dyktowała pogoda. Zaczęło się od przesunięcia startu kwalifikacji do sprintu aż o 35 minut ze względu na opady deszczu i zalegającą na torze wodę. Wówczas jednak przestało padać, tor zaczął przesychać, a to rozpoczęło arcyciekawą rozgrywkę strategiczną między zespołami.
Na pierwszy segment sobotnich kwalifikacji wszyscy kierowcy wyjechali na oponach przejściowych i walczyli, by utrzymać się na torze i wykręcić jak najlepsze czasy, które rzecz jasna mocno odbiegały od osiągnięć na tym torze w normalnych warunkach. Zabrakło jednak jakichkolwiek incydentów i sensacji, a ze stawką po pierwszej części pożegnało się pięciu kierowców z końca stawki.
Inaczej wyglądała sytuacja w drugiej części czasówki, bo wtedy zaczęły się już gry strategiczne w związku z oponami. Kierowcy widzieli, że nitka toru robi się sucha, czasy poprawiają się z okrążenia na okrążenie, więc być może jest to dobry czas na spróbowanie opon na suchą nawierzchnię. Na taki manewr zdecydowali się w Astonie Martinie, wypuszczając pod koniec sesji Lance'a Strolla na pośrednich oponach.
Kanadyjczyk szybko zaczął jednak sygnalizować, że nie był to jeszcze czas na taki ruch, ale nie miał już wyboru i musiał powalczyć o jak najlepszy czas. W efekcie na pół minuty przed końcem drugiej sesji w drugim sektorze nie opanował ślizgającego się samochodu i wylądował w barierze, wywołując czerwoną flagę, która zakończyła sesję. Najbardziej poszkodowani byli kierowcy Williamsa, którzy czekali do samego końca z wyjazdem na tor i przez wypadek Strolla nie uzyskali czasów.
Po kilku minutach przerwy rozpoczęła się trzecia część kwalifikacji i wtedy już nikt nie kombinował, a wszyscy w stawce wyjechali po prostu na miękkich oponach na suchy tor i zaczęli kręcić szybkie kółka. Okazało się jednak, że tor bardzo ewoluuje i najbardziej opłaca się jechać na samym końcu.
Kierowcy zaczęli tasować się na pozycji prowadzącego, bo co drugi kierowca przekraczający linię mety lądował na pierwszym miejscu. Najwięcej szczęścia miał jednak Max Verstappen, który zaczął swoje okrażęnie zaledwie na dwie sekundy przed końcem czasu, przez co wjechał na metę jako ostatni i o zaledwie 0,011 s wyprzedził Oscara Piastriego, który był z kolei 0,014 s szybszy od Carlosa Sainza.
Właśnie w takiej kolejności kierowcy ustawią się na starcie sprintu, który ze względu na przesunięcie kwalifikacji rozpocznie się o 17:05.