Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Aleksandra Kałucka: "Nierealnie brzmi, ale zrobiłam to wczoraj. Ten medal jest już mój"

PAP
Aleksandra Kałucka: to tak nierealnie brzmi, ale jestem medalistką olimpijską
Aleksandra Kałucka: to tak nierealnie brzmi, ale jestem medalistką olimpijskąPAP
"To tak nierealnie brzmi, ale jestem medalistką olimpijską" - powiedziała PAP trzecia we wspinaczce sportowej na czas w Paryżu Aleksandra Kałucka. Jej mama Sylwia podkreśliła, że zarówno ona jak i jej siostra Natalia "zakochały się we wspinaczce od pierwszego wejrzenia".

Kałucka wywalczyła brąz po tym, jak w małym finale wykazała się spokojem i była lepsza od 25-letniej Indonezyjki, od kilku lat będącej w światowej czołówce, Rajiah Sallsabillach. Polka miała 6,53 s, a rywalka po odpadnięciu od chwytu na początku drogi uzyskała 8,4. Złoto w tej konkurencji wywalczyła druga z Polek, Aleksandra Mirosław.

"Jeszcze do mnie nie dotarło, co tutaj zrobiłam. Teraz bardzo wiele rzeczy się szybko dzieje. Jestem medalistką olimpijską. Wiem, że to tak nierealnie brzmi, nie mogę w to uwierzyć, ale zrobiłam to wczoraj. Ten medal jest już mój" - powiedziała w rozmowie z PAP.

Brązowa medalistka podkreśliła, że dopiero w 2018 w Buenos Aires na Letnich Igrzysk Olimpijskich Młodzieży poczuła, co znaczy olimpizm, a nie na początku swoich treningów. Na ściankę ją (i jej siostrę Natalię) woził ojciec. Na szczęście ta była blisko, bo w Tarnowie.

"To była miłość od pierwszego wejrzenia. Dziewczyny zakochały się w tym sporcie. Jestem z nich taka dumna. Wspinaczka do świetna szkoła charakteru. To nie tylko fantastyczne zawodniczki, ale także bardzo mądre dziewczyny" - powiedziała PAP wyraźnie wzruszona mama medalistki Sylwia Kałucka. Łamiącym się głosem dodała, że nie mogło jej nie być w Paryżu.

Siostra Natalia - także świetna zawodniczka - dodała w rozmowie z PAP, że nie wszyscy wierzyli jej, gdy parę dni temu mówiła o dwóch medalach. "Wzięliśmy we wspinaczce wszystko, co się dało. Bardzo się stresowałam na trybunach, ale dziewczyny we wszystkich biegach były od rywalek lepsze. Wielka duma i radość z wyczynu siostry. To najbliższa mi osoba" - powiedziała.

Ola Kałucka podkreśliła, że ma nadzieję pojechania na kolejne igrzyska z siostrą. "Mam nadzieję, że tam spotkamy się w finale" - powiedziała 22-latka.

"Nie wyobrażałam sobie być na zawodach bez mojej siostry. Podczas eliminacji chciało mi się płakać, że jej nie ma gronie zawodniczek. Bardzo jestem jej wdzięczna, że tu jest w Paryżu i mogę do niej zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. Ona doskonale wie, co ja przeżywam, bo jest w tym sporcie i wie, jaka jest presja i jakie są stresy" - powiedziała medalistka olimpijska, która nie zapomina o edukacji. Już ma licencjat z matematyki, a zamierza zdobyć tytuł magistra.

"Kocham matematykę, lubię sobie coś tam liczyć, rozpisywać. To nie tylko studia, ale i hobby. Jesteśmy z siostrą bardzo podobne, ale na zawodach nas nie mylono, bo na plecach mamy numerki startowe. Podwójnie sprawdzają, czy jesteśmy pod dobrym numerem. W szkole to jednak była norma z myleniem nas" - dodała i się roześmiała.

Jako jedną z recept na sukces zdradziła nastawienie mówiące o tym, aby nie bać się błędu, bo się go zrobi. "Trzeba się skupić na dobrym wykonaniu, a nie na tym, aby to zrobić najszybciej jak potrafimy. W walce o brąz jeden chwyt miałam taki, że serce mi zadrżało, bo złamałam się końcówkami palców. Było ciepło. Przed startami... puszczam sobie filmiki z moimi udanymi zawodami. Teraz będę oglądała na pewno te z Paryża" - podsumowała.