Wlazły pożegnał się z gdańską publicznością w swoim ostatnim domowym meczu

Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Wlazły pożegnał się z gdańską publicznością w swoim ostatnim domowym meczu

Wlazły pożegnał się z gdańską publicznością w swoim ostatnim domowym meczu
Wlazły pożegnał się z gdańską publicznością w swoim ostatnim domowym meczuPAP
W przegranym 1:3 meczu z Projektem Warszawa z gdańską publicznością pożegnał się blisko 40-letni Mariusz Wlazły. Ostatnie spotkanie w karierze atakujący Trefla i najlepszy siatkarz 20-lecia PlusLigi rozegra zapewne w piątek w stolicy. Stawką tej rywalizacji jest 5. lokata.

2 kwietnia po kończącym sezon zasadniczy meczu w Gdańsku także z Projektem (gospodarze zwyciężyli 3:2) Wlazły zapowiedział, że będą to jego ostatnie playoff w karierze. Zawodnik pozostanie w Treflu - dołączy do sztabu szkoleniowego w roli koordynatora psychologicznego.

Dlatego w poniedziałek pierwszej konfrontacji o 5. miejsce z Projektem towarzyszyła specjalna oprawa – kończący karierę siatkarz wybiegł na prezentację przy dymno-świetlnych efektach, a w tym czasie ubrani w t-shirty z jego wizerunkiem koledzy z drużyny utworzyli na parkiecie napis „Dziękujemy Mario”.

W szpalerze znalazł się także starszy syn byłego reprezentanta Polski Arkadiusz, który również trenuje siatkówkę w gdańskim klubie. 14-letni zawodnik symbolicznie rozpoczął to szczególne dla swojego taty spotkanie – zaserwował, i to z wyskoku, a warszawianie przyjęli luźniejszą konwencję, bo atakiem, inna sprawa że nieskutecznym, popisał się libero Damian Wojtaszek.

Ta akcja nie została oczywiście uwzględniona w protokole, natomiast w rywalizacji na poważnie lepsi okazali się przyjezdni, którzy triumfowali 3:1.

Dwa pierwsze sety zakończyły się dość wyraźnym zwycięstwem Projektu 25:21 oraz 25:20 i trener gospodarzy Igor Juricic zdecydował się w trzeciej partii za przeciętnie spisującego się Bartłomieja Bołądzia, wystawić w wyjściowej „6” Wlazłego. I ta odsłona, także za sprawą mistrza świata z 2014 roku, zakończyła się wygraną Trefla 25:18.

Blisko 40-letni atakujący zdobył w tym secie cztery punkty, zapisał na swoim koncie także asa serwisowego – nr 803 w karierze. W czwartej partii Wlazły ponownie zaskoczył rywali z pola zagrywki, dołożył osiem „oczek”, ale jego zespół uległ 25:27 oraz 1:3 w meczu.

Od razu po ostatnim gwizdku Wlazły podziękował kibicom za wsparcie, a następnie zdjął buty i zawiązał je obok swojego trykotu z numerem dwa, który wciągnięty został pod dach Ergo Areny.

Zawodnik otrzymał również tort, jednak rezerwowy środkowy ekipy gospodarzy Janusz Gałązka nie pozwolił, aby bohater poniedziałkowego wieczoru zabrał go do domu. Wlazły musiał rozgnieść go na swojej twarzy.

Rewanżowe spotkanie rozpocznie się w piątek o godz. 20.30 w stolicy.