Magda Linette i Bernarda Pera wyeliminowane z turnieju deblowego na Wimbledonie, wygrana Brytyjek Bains i Lumsden

Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Linette i Pera bez pomysłu na rywalki, Brytyjki Bains i Lumsden grają dalej w deblu

Linette i Pera bez pomysłu na rywalki, Brytyjki grają dalej w deblu
Linette i Pera bez pomysłu na rywalki, Brytyjki grają dalej w debluAFP
Porażka zakończona wyrzuceniem piłki w aut przez Magdę Linette – nie tak wyobrażaliśmy sobie początek niedzielnych zmagań na Wimbledonie. Bains i Lumsden wyeliminowały drugą już parę bardziej znanych rywalek, wprawiając w zachwyt miejscową publiczność.

Tenisowa niedziela w Londynie zaczęła się meczem istotnym dla Polaków, ale jeszcze bardziej dla Brytyjczyków. Po bolesnej eliminacji gospodarzy z turniejów singlowych do walki przystępowały deblistki Naikhta Bains i Maia Lumsden. Przeciwko nim na korcie nr 17 – wciśniętym między największe areny – stanęły bardziej znane Magda Linette z Polski i Bernarda Pera z USA.

Zbyt łatwo oddane przełamanie

Niedzielny mecz rozpoczęła serwisem Polka i przy jej podaniu udało się wygrać gładko, do zera. Swojego gema zgarnęły również gospodynie, choć dopiero na przewagi. Trzeci gem okazał się wyjątkowo problematyczny: seria błędów po polsko-amerykańskiej stronie kortu zaowocowała przełamaniem pomimo prowadzenia 30:0.

Nie wystarczyło więc pewnie wygrywać swoich gemów – co Linette i Pera robiły bez problemu – ale trzeba było wypracować co najmniej przełamanie powrotne. Brytyjki rozumiały się znakomicie i nawet po stracie trzech punktów w swoich gemach każdorazowo umiały zatrzymać próby Linette i Pery zanim te mogły dojść do break pointu. W decydującym 10. gemie nie udało się urwać Brytyjkom choćby punktu, na sucho zamknęła go wolejem Bains i to miejscowe tenisistki prowadziły 1:0.

Bez sposobu na Brytyjki

Po powrocie na drugą część meczu Linette zaliczyła trzy punkty samym serwisem, co ułatwiło wygranie pierwszego gema. Rywalki przy serwisie Bains punktowały z trudem, ale nieporozumienie rywalek pomogło im domknąć gema na swoją korzyść. Pierwsze gemy zawsze zapisywały na swoim koncie serwujące, ale w brytyjskiej parze trudno było znaleźć zdecydowaną słabość. Owszem, przy serwisie częściej popełniały błędy, ale na korcie pracowały jak idealnie naoliwiona maszyna, uzupełniając się idealnie.

Dopiero w szóstym gemie, przy podaniu Naikhty Bains Linette i Pera błyskawicznie wypracowały pierwsze w meczu break pointy, aż trzy. Nic z tego, wszystko udało się obronić, a przyciśnięte do ściany Brytyjki poradziły sobie znakomicie. Lumsden idealnie mieściła piłkę między rywalkami, a Bains odpowiedziała Polce stop wolejem, w którego sama nie mogła uwierzyć.

Po trudnej do przełknięcia zmarnowanej szansie na przełamanie serwis Pery dał Polce i Amerykance gema na sucho, pozwalającego pozbierać się i pomyśleć o kolejnej próbie ataku na Brytyjki. Nie udało się – przy równowadze autowy atak Linette dał przewagę Brytyjkom, a gema asem zamknęła Lumsden.

Zamiast myślenia o przełamaniu przyszło bronić się przed nim, gdy smecz Bains i net Linette dały Brytyjkom 40:15 przy podaniu Polki. Pierwszego breaka udało się obronić, co Magda zwieńczyła głośnym "trzymaj!". Niestety, zaraz potem popełniła swój pierwszy podwójny błąd serwisowy. Zatem przełamanie i szansa na wygraną przy podaniu Brytyjek. Wykorzystały ją śpiewająco, na sucho, ku uciesze przepełnionej widowni. W turnieju deblowym WTA na Wimbledonie nie mamy już reprezentantek Polski.