Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Hurkacz udanie wraca do rywalizacji. Polak w trzech setach pokonał Girona w Tokio

Adrian Wantowski
Hurkacz od zwycięstwa zaczął zmagania w Tokio
Hurkacz od zwycięstwa zaczął zmagania w Tokio Masatoshi Okauchi / Shutterstock Editorial / Profimedia
Mogło się to spotkanie zakończyć dużo szybciej, ale Hurkacz i tak zagrał bardzo dobry mecz po miesięcznej przerwie i gra dalej podczas zawodów ATP 500 w Tokio. Jego rywalem był Marcos Giron, który w drugim secie odrobił stratę 1:3 i wygrał w tie-breaku, ale w całym starciu lepiej wyglądał Polak.

Hubert Hurkacz (9. ATP) wrócił do gry po blisko miesięcznej przerwie. Polak ostatni raz rozegrał mecz 29 sierpnia w drugiej rundzie US Open. Od tamtej pory "Hubi" zwolnił trenera i nie brał udziału w turniejach. Wrócił do gry w stolicy Japonii i na samym starcie jego rywalem był Marcos Giron (47. ATP). Mecz rozgrywany był w "warunkach halowych" pod zamkniętym dachem, ponieważ deszcz nawiedził Tokio i gra na świeżym powietrzu nie była możliwa. Do tej pory Hurkacz i Giron grali ze sobą dwa razy i oba mecze bez straty seta wygrywał Polak. 

Wyczekany odpowiedni moment i przełamanie w końcówce

Pierwsze dwa gemy dość pewnie wygrali serwujący, ale w trzecim Giron wywalczył break pointa. Hubert obronił się w najlepszy możliwy sposób, bo samymi wygrywającymi serwisami. 

Do stanu 5:4 nie było okazji na przełamanie dla któregoś z nich. Dziesiąty gem rozpoczął się natomiast świetnie dla Hurkacza, bo prowadził 30-0 przy podaniu rywala, a po znakomitej wymianie i uderzeniu Amerykanina w siatkę, były dwie piłki setowe. Już przy pierwszej Giron uderzył w aut, co dało Polakowi zwycięstwo w trwającym 33 minuty secie. 

Hurkacz miał przewagę przełamania, ale decydował tie-break, którego przegrał

Druga partia rozpoczęła się od pewnie wygranych gemów serwisowych, a trzeciego Polak zakończył kolejnym w meczu asem. W czwartym natomiast po rewelacyjnym bekhendzie wzdłuż linii Hubert miał break pointa, którego wykorzystał po autowym uderzeniu Girona. 

Polak był na dobrej drodze do zwycięstwa, ale Amerykanin nie zamierzał składać broni i chwilę później to on miał dwa break pointy. Wykorzystał drugą okazję, notując przełamanie powrotne i doprowadzając do stanu 3:2. W kolejnych gemach przełamań nie było, co sprawiło, że o losach seta decydował tie-break. 

Tam Giron szybko wywalczył mini breaka, ale Polak odrobił stratę i na zmianę stron obaj schodzili przy wyniku 3-3. 

Hurkacz posłał asa na 5-4 i wywarł presję na rywalu, który jednak najpierw znakomitym forhendem doprowadził do remisu, a następnie wywalczył piłkę setową. Marcos to wykorzystał, zmuszając Hurkacza do błędu, doprowadzając do trzeciej partii. 

Znakomite otwarcie seta i zwycięstwo w całym meczu 

Hurkacz udał się na przerwę toaletową, a po niej serwował Giron. Po błędzie Amerykanina było 0-40, co dało trzy break pointy dla Polaka. Przy drugiej Marcos uderzył w siatkę i trzecia partia rozpoczęła się od przełamania.

Hubert potwierdził przełamanie do zera, serwując na koniec asa po drugim podaniu. Polak poszedł za ciosem i w trzecim gemie po błędzie Marcosa miał kolejnego breaka. Ostatecznie miał dwa break pointy, ale żadnego nie wykorzystał. 

Kolejne gemy padały bardzo gładko łupem serwujących. Doszło do stanu 5:4 i Polak podawał po zwycięstwo w meczu. Przy stanie 15-15 Hurkacz zagrał świetnie przy siatce, następnie posłał asa, a spotkanie zakończyło się błędem Girona. 

Był to trzeci bezpośredni mecz tych tenisistów i trzecie zwycięstwo Polaka. Hurkacz w całym meczu posłał 17 asów, a przypomnijmy, że Polak zadeklarował, że od turnieju w Tokio do końca sezonu za każdego asa przekaże 100 euro na pomoc dla powodzian w Polsce. Dla Hurkacz to 40. zwycięstwo w tym sezonie. 

Wynik meczu: 

Hubert Hurkacz (2) – Marcos Giron 6:4; 6:7(5); 6:4.