Maks Kaśnikowski znów z bezcennym skalpem, Borna Corić pokonany
Środowy wieczór przyniósł bardzo interesujący mecz podczas challengera we włoskiej Perugii. Maks Kaśnikowski (243. ATP), który do niedawna miał imponującą serię siedmiu zwycięstw z rzędu – w tym finał turnieju ITF w Kiseljaku – mierzył się w Perugii z jednym z największych nazwisk turnieju.
Borna Corić (88. ATP) był rozstawiony z trójką, ale wyraźnie nie był w stanie zagrozić Kaśnikowskiemu. Pierwszy set przebiegał pod dyktando podających aż do 11. gema, w którym Polak wypracował dwa break pointy i za drugim razem zdołał przełamać Chorwata, by przy swoim podaniu oddać tylko punkt i wygrać 7:5.
W drugiej odsłonie Corić wydawał się bliski przełamania w czwartym gemie, warszawiak utrzymał się jednak i kolejne dwa break pointy należały do niego. W dziewiątym gemie za drugim razem przełamał przeciwnika, by mecz zamknąć gemem na sucho, z rezultatem 7:5, 6:4.
Borna Corić jest drugim w ciągu tygodnia zawodnikiem z pierwszej setki rankingu ATP, który przegrał z Kaśnikowskim. Wcześniej porażkę musiał przełknąć Daniel Altmaier (89. ATP). Przed młodym tenisistą teraz kolejne wielkie wyzwanie, w piątkowym ćwierćfinale challengera zmierzy się z „indyjskim Nadalem”, czyli Sumitem Nagalem (77. ATP).
Gdyby udało się awansować do półfinału, warszawiak zaliczyłby historyczny występ. Nie tylko byłby to najwyżej notowany rywal „na koncie” Kaśnikowskiego, ale przede wszystkim po drugiej stronie kortu mógłby się znaleźć Bernabe Zapata Miralles. To, jak nie ukrywa polski zawodnik, jeden z jego idoli.