Ogromny błąd pani arbiter i uraz kończą serię Sinnera. Tsitsipas zagra o trzeci tytuł
Pierwszy set zakończył się dość pewnym zwycięstwem Stefanosa Tsitsipasa. Jannik Sinner stracił podanie już w trzecim gemie, a później nie miał nawet okazji na wyrównanie wyniku, bo Grek świetnie wyglądał przy swoim serwisie, nie dając rywalowi żadnego break pointa. Gemy były krótkie, a cały set trwał 44 minuty.
Sytuacja odwróciła się w drugiej partii. Jannik już na samym początku przełamał Tsitsipasa i szybko prowadził 3:0. Później jednak emocji nie brakowało. Włoch miał break pointa na 5:1, a następnie bronił się przed przełamaniem przy 4:2. Ostatecznie obronił podanie. Najwięcej emocji mieliśmy w dziewiątym gemie. Trwał on ponad 13 minut, a Grek miał aż pięć break pointów. Włoch wyszedł z tych opresji i wykorzystał drugą piłkę setową.
Najlepszy tenisista w 2024 roku poszedł za ciosem i już w pierwszym gemie trzeciego seta przełamał Tsitsipasa, a swoje gemy serwisowe wygrywał do zera, co spowodowało, że prowadził 3:1. Gdy wydawało się, że nic już nie zabierze triumfu Włochowi, nastąpiła sekwencja złych wydarzeń dla drugiego tenisisty rankingu ATP.
Sinner miał break pointa na 4:1. To przełamanie mogłoby całkowicie załamać Greka i poprowadzić Włocha do zwycięstwa. Jannik powinien prowadzić 4:1, ale zamiast tego było 3:2, dlaczego? To pytanie należy zadać Pani arbiter tego pojedynku, która nie zauważyła wyraźnego autu przy drugim serwisie Tsitsipasa. Byłby to podwójny błąd przy break poincie. Aut był wyraźny, ale Sinner nie przerwał gry, następnie na nic zdały się jego protesty, a Stefanos ostatecznie wygrał gema.
Gdyby tego było mało, to Włochowi zaczęły dolegać problemy zdrowotne. Jannik co jakiś czas łapał się za nogę, miał problemy ze sprawnym poruszeniem się i z prowadzenia 4:2 nic nie pozostało. Przy stanie 4:3 dla Włocha, oglądaliśmy długiego gema, który trwał ponad 10 minut. Sinner ostatecznie został przełamany. Jannik nie zdecydował się poddać meczu, poprosił jeszcze o pomoc fizjoterapeuty przy stanie 5:4 dla rywala, ale to nie pomogło. Tsitsipas widział problemy rywala, grał agresywnie, a Włoch nie był w stanie nawiązać walki i przegrał drugi mecz w tym sezonie.
Nikt nie wie, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby pani sędzia podjęła prawidłową decyzję i Sinner prowadziłby 4:1 i serwował. Fakt jest taki, że Jannik przegrał ten mecz i nie zagra w swoim pierwszym finale rangi ATP 1000 na kortach ziemnych. Natomiast Stefanos Tsitsipas po raz trzeci w karierze zagra w finale zawodów w Monte Carlo. Do tej pory ma korzystny bilans, bo w obu finałach wygrywał. Ten triumf sprawia też, że Grek po dwóch miesiącach przerwy wróci do TOP 10 rankingu ATP.