Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Świątek powalczy o czwarty triumf w Paryżu. Ma w ręce wszystkie najlepsze karty

Reuters
Świątek powalczy o czwarty triumf w Paryżu. Ma w ręce wszystkie najlepsze karty
Świątek powalczy o czwarty triumf w Paryżu. Ma w ręce wszystkie najlepsze kartyAFP
Niewiele rzeczy jest tak pewnych jak triumf Rafaela Nadala na French Open w ciągu ostatnich dwóch dekad, ale Iga Świątek okazała się być porównywalną do Hiszpana faworytką wśród kobiet i ma nadzieję na czwarty tytuł w ciągu pięciu lat, gdy w sobotnim finale spotka się z Jasmine Paolini.

Poza jednym ciężkim momentem Świątek w tym turnieju, gdy w drugiej rundzie broniła piłki meczowej przeciwko Naomi Osace i cudem wyszła z bardzo trudnej sytuacji, Świątek miażdżyła kolejne rywalki i pewnie szła do finału, w którym Paolini będzie musiała pokazać coś naprawdę niesamowitego, by ją pokonać. 

Świątek dominowała sezon na glinie tak bardzo, że wygrała swoje ostatnie 20 meczów na kortach Rolanda Garrosa, walcząc o trzecie z rzędu trofeum, które będzie uzupełnieniem jej pierwszego triumfu w Wielkim Szlemie w Paryżu cztery lata temu.

Mistrzyni z Madrytu i Rzymu może również przedłużyć swoją passę zwycięstw na kortach ziemnych do 19 meczów, a fani i analitycy sugerują, że jest na dobrej drodze, aby zostać wielką tenisistką na kortach ziemnych, niczym 14-krotny mistrz French Open Nadal.

„Zobaczymy za 14 lat, czy te historie będą podobne” – powiedziała Świątek po tym, jak w czwartek w półfinale pokonała Coco Gauff. „To oczywiście bardzo miłe. Nigdy nie spodziewałbym się, że ktoś porówna mnie do Rafy, ponieważ dla mnie jest on ponad wszystkimi i jest całkowitą legendą".

„Zobaczymy… ale jestem z siebie dumna, że gram tutaj konsekwentnie i że jestem wymieniana w tym samym zdaniu co Rafa. To super” - powiedziała.

Półfinałowe zwycięstwo Świątek umieściło ją w elitarnym towarzystwie, ponieważ została trzecią zawodniczką od 2000 roku, która trzy razy z rzędu dotarła do finału French Open, po Justine Henin (2005–07) i Marii Szarapowej (2012–14).

Mając 23 lata, jest także drugą najmłodszą zawodniczką w erze Open, która doszła do czterech starć o tytuł, starszą tylko od wielkiej Niemki Steffi Graf z 1990 roku.

„Po turnieju zwykle dociera do mnie, co osiągnąłem, ale w trakcie czuję, że muszę po prostu rozegrać kolejny mecz” – powiedziała Świątek. „Czasami trudno nie widzieć, o co toczy się gra i jaka atmosfera panuje wokół tych meczów. Nie jestem do tego przyzwyczajona. To nie jest rutyna. Z drugiej strony, kiedy jestem skupiona na pracy, daję radę” - stwierdziła.

Przed trudnym zadaniem pokonania Świątek na jej ulubionej nawierzchni stoi Paolini, drobna Włoszka o polskich korzeniach, która jest w trakcie swojego najbardziej imponującego sezonu i marzy o pierwszym trofeum Wielkiego Szlema.

Nieustępliwa 28-latka zaliczyła udane losowanie w Paryżu, ale pokazała, że ​​w razie potrzeby potrafi zaatakować, pokonując w ćwierćfinale Elenę Rybakinę, a następnie w półfinale pokonała 17-letnią Mirrę Andreevą.

„Iga to niewiarygodna zawodniczka. Taka młoda, a ma tak wiele osiągnięć i Wielkich Szlemów” – powiedziała mistrzyni z Dubaju Paolini. „Radzi sobie dobrze tydzień po tygodniu, a to nie jest łatwe. Mam dla niej ogromny szacunek, ale moim celem jest wejście na kort w sobotę i spróbowanie cieszyć się meczem, cieszyć się tą chwilą i spróbować rozegrać dobry mecz”.

Mając pewność, że Jannik Sinner zajmie w przyszłym tygodniu czołowe miejsca w rankingu mężczyzn, Paolini będzie chciała dodać wisienkę na torcie w turnieju, który już jest dla Włochów niezwykle udany.