Magdalena Fręch po porażce z Kasatkiną: "Na pewno jest zdecydowany postęp"

Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Magdalena Fręch po porażce z Kasatkiną: "Na pewno jest zdecydowany postęp"

Magdalena Fręch po porażce z Kasatkiną: "Na pewno jest zdecydowany postęp"
Magdalena Fręch po porażce z Kasatkiną: "Na pewno jest zdecydowany postęp"PAP
Magdalena Fręch choć przegrała z rozstawioną z numerem 10. Rosjanką Darią Kasatkiną 5:7, 1:6 w pierwszej rundzie wielkoszlemowego turnieju French Open, to uważa, że jej gra wygląda lepiej niż rok temu. "Na pewno jest zdecydowany postęp" - powiedziała.

Od początku było wiadomo, że 49. w światowym rankingu Fręch będzie czekało trudne zadanie. Polka mecz zaczęła jednak bardzo dobrze i długo rankingowej różnicy między zawodniczkami na korcie nie było widać.

"Taktyka była prosta, grać lewo, prawo i wejście do przodu. Początkowo to się udawało, ale później wymiany się przedłużały. Zaczęły się też pojawiać błędy" - przyznała.

W pierwszym secie podopieczna trenera Andrzeja Kobierskiego może żałować przede wszystkim tego, co stało się w gemie 11. Przy stanie 5:5 Fręch serwowała i wygrała trzy pierwszej piłki. Wydawało się, że w najgorszym wypadku seta rozstrzygnie tie-break. Kasatkina stratę jednak odrobiła i przełamała Polkę. Kilka minut później, przy swoim podaniu, zamknęła partię.

"Zdecydowanie szkoda tego gema. Tak naprawdę nie przegrałam go po błędach. Najpierw dostałam skrót po taśmie, a potem długa wymiana. To nie były proste błędy z mojej strony" - przyznała.

Rosjanka chwilę grozy przeżyła w drugim gemie drugiego seta. Wówczas w trakcie doślizgu do piłki wykręciło się jej lewe kolano. Fręch w tym momencie odrobiła przełamanie i było 1:1.

Kasatkina skorzystała z pomocy fizjoterapeutki i na kort wróciła po kilku minutach. Najwyraźniej nic poważnego jej się nie stało, bo od tego momentu spisywała się rewelacyjnie. Fręch nie wygrała już nawet jednego gema.

"Daria tak naprawdę pewność gry złapała już pod koniec pierwszego seta. Zaczęła grać na dużo większym luzie" - oceniła.

26-letnia łodzianka po raz czwarty wystąpiła w głównej drabince French Open. Jej najlepszym wynikiem pozostaje druga runda, do której dotarła w 2018 i 2023 roku. Rok temu pokonała walczącą z kontuzjami Chinkę Zhang Shuai. Teraz miała rywalkę na znacznie wyższym poziomie.

"Daria na pewno nie była moją wymarzoną przeciwniczką w pierwszej rundzie na tej nawierzchni i przy tych warunkach (grano pod dachem, przy dużej wilgotności - red.). Z mojej perspektywy na pewno jest zdecydowany postęp porównując do zeszłego roku. Będę się starała jeszcze bardzo poprawić grę, na agresywniejszą, aby w takich wolniejszych warunkach szybciej zamykać akcje" - powiedziała.

Fręch nie żegna się jeszcze z Paryżem. Do debla przystąpi w parze z Bułgarką Wiktorią Tomową.