Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Iga Świątek wraca w niewiarygodnych okolicznościach! Dreszczowiec w Paryżu

Michał Karaś
Zaktualizowany
Iga Osaka
Iga OsakaAFP
Wyrównane i efektowne widowisko w pierwszym secie skończył dopiero tie-break, w którym Iga Świątek dominowała. Moment później stała się prawie niewidoczna, przegrywając drugą odsłonę aż 1:6. Trzeci set to historia niesamowitej odbudowy i powrotu Polki: przy stanie 2:5 obroniła piłkę meczową i wróciła do walki, by złamać Osakę po trzech godzinach.

Zanim jeszcze deszcz zmusił organizatorów French Open do wstrzymania wszystkich pojedynków na kortach otwartych, to walka Igi Świątek z Naomi Osaką pod dachem Court Philippe-Chatrier budziła największe emocje w środę. Grająca dzięki rankingowi chronionemu Japonka to przecież była liderka rankingu i triumfatorka turniejów wielkoszlemowych, a Polka zmierza – przynajmniej tego jej życzymy – po niezwykłego hat-tricka triumfów w Paryżu.

Sprawdź mecz Świątek - Osaka punkt po punkcie

66 minut widowiska i tie-break na otwarcie

Faworytką od pierwszych chwil na korcie pozostawała 22-latka z Raszyna, a rozpoczęcie meczu zdradziło lekkie nerwy Osaki, która dopuściła do break pointu już po kilku minutach, jednocześnie spokojnie z opresji wychodząc. Osaka "odrobiła zadanie" z Igi Świątek, starając się czytać jej grę i nadążyć na korcie. Trzymała bardzo dużą siłę swoich zagrań niemal z każdego miejsca, dzięki czemu to ona miała break point w drugim gemie. Ba, cieszyła się już z decydującego punktu, ale sędzia wstrzymała jej radość – o milimetry nie złapała linii w finale efektownej wymiany.

Milimetry okazały się brzemienne: Polka wygrała 11 punktów z rzędu, na sucho pokonując Japonkę w dwóch kolejnych gemach. Osaka złapała ponownie rytm przy stanie 1:3, do ostatnich centymetrów walcząc o każdą piłkę. Opłaciło się, a efektem było dobre widowisko. 26-latka mogła liczyć na przełamanie Polki i powrót na 3:3, ale dwukrotnie nieznacznie wyrzucała, pozwalając Świątek wyjść na 4:2. Wciąż jednak była bezkompromisowa, szukając odważnych rozwiązań. Swojego kolejnego gema wygrała z wielką mocą, a piłka po linii na 40:15 posłana idealnie na doślizgu wywołała gromkie owacje. 

W ósmym gemie Polka miała 40:15 i punkt do wygrania, gdy przytrafił jej się moment słabości. Aut, problemy z serwisem, break point i nieudany atak z głębi kortu dały wynik 4:4. Po sześciu punktach z rzędu dopiero kolejny niewielki brak precyzji Osaki dał Idze oddech. Uspokoiła się i docisnęła rywalkę, ale ta obroniła podanie na 5:4. A że Polka oddawała o jedną trzecią więcej punktów niewymuszonymi błędami, Osaka wywalczyła break point na wagę seta. Udało się go obronić, ale nawet na potężne serwisy Polki – powyżej 190 km/h – Osaka szukała odpowiedzi.

Żadna z zawodniczek nie odpuściła do końca i konieczny okazał się tie-break. Szybki mini break na korzyść Polki stworzył szansę na 3-0 przy podaniu Świątek i udało się to zrobić. Tym razem bezkompromisowość Osaki skończyła się błędem i dopiero na 1-4 zapunktowała. Błędów nie popełniała raszynianka i po 66 minutach wygrała 7-1.

Osaka upiekła Świątek bagietkę

Osaka w pierwszym secie pokazała, że może nawiązać bardzo wyrównaną walkę z faworytką, a drugą partię rozpoczęła od demonstracji, że przegrany tie-break jej nie złamał. To Japonka szybko wygrała przy podaniu Polki, a wynik do 15 powtórzyła w swoim gemie, mając 2:0 po siedmiu minutach, a chwilę potem już 3:0 i podwójne przełamanie

Świątek stanęła (kilkakrotnie dosłownie, nie ruszając do piłek), czasem zerkając bezradnie w stronę swojego zespołu. Japonce wychodziło już wszystko, rosła z minuty na minutę i czwartego gema wzięła do zera. Pierwszy pewnie obroniony gem Polki nie zdjął z niej presji i okazał się jedynym w secie. Gdy Osaka ponownie wygrała na sucho (5:1), dało się słyszeć komentarz Świątek, że nie wie, jak ona to zrobiła. Błędem serwisowym oddała break point na seta, a pokaźnym autem straciła partię 1:6.

Statystyki nie kłamały: skuteczność pierwszego podania spadła poniżej 50 procent, punkty zdobyte drugim serwisem na poziomie 9 proc., przy 100 procentach rywalki. Tylko trzy zagrania kończące w secie, a po stronie Osaki tym razem prawie nie było błędów. Bardzo rzadko widzimy takie dysproporcje na niekorzyść Polki na mączce.

Osaka uskrzydlona? Świątek skrzydła jej podcięła

Po trudnym do przełknięcia secie Iga Świątek miała szczęście: jej agresja przy podaniu Osaki zbiegła się z nieskończonymi punktami i dała trzy break pointy Polce. Japonka gasiła je jednak świetnie, asem i winnerem nr 30, wyrzucającym Świątek. Nawet prowadzenie Polki 40:15 w jej pierwszym gemie wynikało głównie z marginesu błędu rywalki, która błyskawicznie doszła do zbyt statycznej 22-latki i za pierwszym razem, jakby od niechcenia, przełamała ją

Kryzys Polki był już ewidentny i nawet mając 40:0 w trzecim gemie była bezradna. Osaka w dwóch gemach obroniła łącznie osiem break pointów i każdy kolejny wydawał się ją umacniać. 3:0 otworzyło jej drogę do sensacyjnego zwycięstwa, a próby powrotu Polki – choćby seryjnym trafianiem w linie – gasiła bardzo skutecznie przy pierwszej okazji. 

Z 10 ostatnich gemów Osaka wygrała dziewięć i dopiero wtedy statystykę poprawiła Polka, w czwartym gemie grając już w pełni swój tenis. Myśli o powrocie ucięła jednak była liderka WTA, grając tenis podnoszący widzów z miejsc. Nawet mając ponad dwie godziny walki w nogach 26-latka była gotowa dobiec wszędzie, w szóstym gemie znów mając okazję na przełamanie. Z wielkim mozołem Polka wyszła na 2:4, podczas gdy Osaka nie oddała ani punktu przy wyjściu na 5:2.

Po czterech punktach Igi z rzędu i 3:5 kibice nadzieję mieli pewnie do końca, zwłaszcza przy obronionej piłce meczowej i (wreszcie!) wygranym break poincie na 4:5 oddanym przez Japonkę. Pękła – błędy były duże, wystarczyło je wykorzystać i nawet bukmacherzy momentalnie zmienili kursy, pierwszy raz w tej partii wskazując na Igę jako faworytkę. Po wielkiej walce wróciła na 5:5. Przy podaniu przeciwniczki Polka jeszcze była lekko usztywniona, ale złapała oddech, a pomogła bardziej niepewna gra Osaki. Błędem serwisowym straciła gema na 5:6! Genialnym uderzeniem po przekątnej Świątek wywalczyła pierwszą piłkę meczową – ponad 20 minut po tym, jak broniła meczbola rywalki! Udało się, Iga Świątek jest niemożliwa!

Wynik i statystyki meczu Świątek - Osaka
Wynik i statystyki meczu Świątek - OsakaFlashscore