Novak Djoković wycofuje się z Rolanda Garrosa z powodu kontuzji kolana
Tuż przed godziną 17 organizatorzy turnieju na paryskich kortach potwierdzili najgorsze obawy kibiców Novaka Djokovicia. Legendarny serbski tenisista musiał wycofać się z ćwierćfinałowego meczu z Casperem Ruudem.
Tym samym potwierdziły się słowa Serba po poniedziałkowym starciu z Francisco Cerundolo. Przypomnijmy, że Djoković wygrał ten pojedynek po pięciu setach, ale w dwóch ostatnich grał - jak sam mówił - pod wpływem maksymalnej dopuszczalnej dawki środków przeciwbólowych. To efekt upadku i urazu kolana, którego doznał w drugiej partii spotkania.
Wyniszczający pojedynek trwał cztery godziny i 37 minut, po których Serb natychmiast przeszedł pierwsze badania. Jak mówił na konferencji pomeczowej: "są pozytywne wieści, ale i powody do obaw, więc zobaczymy. (...) Nie wiem, co będzie jutro lub pojutrze. Mam nadzieję, że tak. Zobaczymy, co się wydarzy".
Zwycięstwo zapewniło Djokoviciowi awans do ćwierćfinału French Open, w którym miał mierzyć się z Casperem Ruudem. Zaplanowany na środę pojedynek nie dojdzie do skutku, czyli Norweg otrzymuje automatyczny awans do półfinału i dodatkowy czas na regenerację. Z kolei stracone w Paryżu punkty będą kosztowały belgradczyka status lidera rankingu ATP – nowym zostanie Jannik Sinner z Włoch.
Djoković stracił jednocześnie szansę, by w Paryżu zostać samodzielnym rekordzistą tytułów wielkoszlemowych. Przypomnijmy, że z 24 triumfami Serb dominuje w męskich rozgrywkach, ale „dopiero” zrównał się z Margaret Court i nie ukrywał aspiracji, by wyprzedzić również ją. Nie zrobi tego na francuskiej mączce. Jak na ironię, w poniedziałek wieczorem Djoković osiągnął inny rekord, wygrywając swój 370. mecz w turnieju wielkoszlemowym, o jedno spotkanie wyprzedzając Rogera Federera. Historyczna chwila przyszła za bardzo wysoką cenę.