Carlos Alcaraz zdobywa Paryż! Hiszpan górą w wyniszczającym finale ze Zverevem

Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Carlos Alcaraz zdobywa Paryż! Hiszpan górą w wyniszczającym finale ze Zverevem

Zaktualizowany
Carlos Alcaraz zdobywa Paryż! Hiszpan górą w wyniszczającym finale ze Zverevem
Carlos Alcaraz zdobywa Paryż! Hiszpan górą w wyniszczającym finale ze ZverevemAFP
Po trzech latach doczekaliśmy się pięciosetowego finału French Open, ale nikt chyba nie obstawiał takiego przebiegu. Imponujące serie i genialne momenty mieszały się z kompromitującymi błędami, obaj finaliści upadali i podnosili się na przemian, pisząc niebywały scenariusz. Carlos Alcaraz dopisuje na swoim koncie trzeci turniej wielkoszlemowy, podczas gdy Alexander Zverev nigdy nie był bliżej, a wciąż nie wzniósł trofeum Wielkiego Szlema.

Choć mówimy o rankingowych sąsiadach i dwóch z najlepszych tenisistów świata, typowania przed niedzielnym finałem French Open były jednogłośne. Eksperci, dziennikarze, bukmacherzy, a nawet kibice w internetowych sondach wskazywali na Carlosa Alcaraza jako faworyta. Zverev nigdy nie wygrał tytułu wielkoszlemowego, zresztą żaden Niemiec nie zdobył jeszcze paryskiego trofeum. 

Prześledź finał Rolanda Garrosa Zverev - Alcaraz punkt po punkcie

Zverev "przespał" pierwszego seta

Sascha miał też znacznie cięższą drogę do finału, spędzając na kortach Rolanda Garrosa o ponad trzy godziny więcej od młodszego Hiszpana. Ociężałość widać było od pierwszych minut (zaczął dwoma podwójnymi), choć trzeba przyznać, że tę pokazał początkowo również Carlitos. Obaj tenisiści nie rozpieszczali widzów, tracąc podania na 1:1 i popełniając sporo błędów. 

Zdecydowanie gorzej wyglądał Niemiec, którego potężny serwis nie działał, a w piątym gemie Zverev dwukrotnie nie zdołał zakończyć wymian i zrobiło się 0:40. Alcaraz wykorzystał błyskawicznie, wymuszając kolejny błąd, po czym obronił swoje podanie i wyszedł na prowadzenie. Dopiero w dziewiątym gemie (!) hamburczyk nie zaczął punktowania od stanu 0:30, a mimo to i tak dał się przełamać po raz trzeci, dając Carlitosowi 6:3. 21-latek miał swobodę, zmiana rytmu przy forhendzie sprawiała problemy rywalowi, do tego agresywny styl Hiszpana przy niepewnym rywalu bardzo się opłacał.

Nieoczekiwanie mocny powrót Niemca

Gdy Hiszpan szybko wypracował 40:0 po powrocie na kort, zanosiło się na ciąg dalszy, a jednak Zverev nie odpuścił i wywalczył trzy break pointy (drugiego imponującym lobem!). Nic to nie dało – Alcaraz wszystkie gasił szybko i wydawał się wygrać podwójnie, ponieważ gem walki wyraźnie kosztował Zvereva sporo. 

Niemiec z wielkim mozołem wyrównał, ale wkrótce znalazł się w bardzo dobrej sytuacji: wyraźni poprawił serwis, swojego gema wygrał do zera, a następnie ruszył do kontrowania Hiszpana i opłaciło się, przy piątym break poincie przełamał 21-latka. Ten przewidywalnie ruszył do przodu przy podaniu Zvereva i walczył o przełamanie, a jednak w kluczowej wymianie na jego próbę skrótu 27-latek odpowiedział jeszcze lepiej i utrzymał podanie na 4:2. 

Wystarczyło tylko utrzymać podanie, ale Niemiec miał tak dobry czas, że docisnął rywala, wychodząc na przewagę od 15:40. Alcaraz „pękł” i podwójnym błędem oddał gema na 2:5 i nie zdobył już ani punktu w tej partii.

Alcaraz odetchnął przedwcześnie

Rozpoczęty od czterech gemów pewnie wygranych przez serwującego, trzeci set znów mógł wejść w fazę przesilenia w piątym, gdy Zverev był o piłkę od break pointu, ale tym razem Alcaraz nie tylko świetnie go przeczytał, lecz również wykończył akcję na 3:2. Zdecydowaną poprawą precyzji i siły z biegiem seta, Hiszpan skutecznie wyhamował impet hamburczyka, by następnie wcisnąć gaz do podłogi: nie pozwolił nawet na punkt Zverevowi i wydarł przełamanie, gniewnie patrząc w oczy rywala w drodze na przerwę, z pięścią uniesioną wysoko.

Przewaga uzyskana pokazem siły okazała się bardzo krucha, gdy zadziwiającymi błędami Alcaraz utrudnił sobie obronę podania i musiał z niemałym trudem gasić dwa break pointy. Udało się (5:2), a po drugiej obronie minięciem w wymianie pod siatką niektórzy widzowie wstali z miejsc. Dwa asy pomogły Zverevowi w ósmym gemie, po czym obaj znów zaczęli tracić głowę, oddając sobie punkty nawzajem punkty. Zamiast wygranego seta, oglądaliśmy upadek Alcaraza i odrobioną stratę, a następnie rozbicie Hiszpana przez Niemca nowymi piłkami. Gdy 21-latek zdawał się szykować na tie-break, kolejne jego słabości Zverev wykorzystał i z 2:5 wrócił na 6:5! Co prawda 12. gem był fascynujący i Carlitos próbował wrócić, ale nie zdołał – to Niemiec wzniósł pięść po ataku na 7:5.

Zverev przegrał wszystkie gemy serwisowe

Jak przystało na mecz wzlotów i upadków, zwycięzca ostatniego seta zaliczył poważne rozprężenie – Zverev dyskutował z ojcem przy podaniu Hiszpana, a z arbitrami przy swoim i wypuszczał z rąk kolejne punkty. Najpierw Carlitos go przelobował, a moment później przełamał kolejnym minięciem wzdłuż linii, by po swoim gemie wziętym na sucho mieć 3:0 w kwadrans. Co gorsza, wyraźnie zagubiony Niemiec zaliczył kolejne dwa błędy podwójne i podarował Hiszpanowi szansę na 4:0, którą ten wdzięcznie wykorzystał.

Dopiero break pointa na 1:4 hamburczykowi udało się wykorzystać inteligentnym minięciem, a ponieważ Alcaraz poprosił o przerwę medyczną, Zverev chciał agresywnie rozegrać szóstego gema. Nie docenił jednak rywala i stracił ostatnie w secie własne podanie. W każdym innym meczu Carlos Alcaraz zamknąłby seta przekonująco, tym razem jednak gem na 6:1 był męczarnią obu zawodników...

Decydujący set z mistrzowskimi momentami

U progu piątego seta decydujące wydawało się pytanie, komu zostało więcej energii. Gasnący serwis Carlitosa, podwójne błędy Zvereva – o epickich wymianach można było zapomnieć, ten mecz trzeba było przetrwać. I choć Alcaraz miał masowane obie nogi i grał na lekach od wczesnych faz decydującej partii, to on pierwszy wypracował przełamanie na 2:1, by… momentalnie niemal je roztrwonić. Trzy kolejne błędne decyzje – choć ta ostatnia pod koniec świetnej walki – dały Niemcowi 40:0, a trzy kolejne cudowne wybory dały Hiszpanowi powrót na 40:40. W walce o decydującą przewagę 21-latek niesamowicie wybronił cztery ataki i w pełni zapracował na owację na stojąco. Choć punkt stracił, to gema obronił, a trybuny oszalały!

Nie tylko tablica wyników wskazywała 3:1, również optycznie Hiszpan wyglądał na upojonego energią tłumu. Nawet w obliczu przewagi 40:15 Zvereva rywal znalazł siły, by walczyć o przełamanie. Nie wygrał – Niemiec doskonale odczytał slajsa, obronił podanie i parę minut później rzadkiej urody bekhendowym smeczem sam wywalczył break point. Nie udało się go wykorzystać, faworyt niezmiennie wydawał się o krok z przodu, nie tylko z uwagi na obronioną przewagę: pozostawał skupiony na grze, umiejętnie zmieniał tempo, podczas gdy Zverev tracił nerwy na sędziów i zerkał w kierunku boksu trenera. 

Efekt? 0:40 w siódmym gemie po piłce wybronionej niebywałym bekhendem przez Carlitosa. Po co trzy break pointy? Alcaraz wykorzystał już pierwszy. 21-latkowi zostały pojedyncze punkty do trzeciego wielkoszlemowego tytułu i 2,4 mln euro nagrody. Ręka mu nie zadrżała, to Zverev nie utrzymał się w meczu. Po czterech godzinach i 20 minutach Alcaraz zwycięża!