Sinner zaczął z De Minaurem jak stary diesel, ale kończył jak pendolino
W drugim meczu pierwszego dnia ATP Finals w Turynie, po zwycięstwie Fritza nad Miedwiediewem, Jannik Sinner pokonał swojego australijskiego kolegę Alexa De Minaura w dwóch setach, wynikiem 6:3 6:4. Faworyt turyńskiej publiczności źle rozpoczął mecz, tracąc przełamanie w trzecim gemie, ale potem wrócił do gry i nie dał żadnych szans ósmemu zawodnikowi rankingu ATP.
Sprawdź szczegóły meczu Sinner - De Minaur w Turynie
Australia nie miała finalisty ATP od 2004 roku, kiedy to Lleyton Hewitt został pokonany w finale przez Rogera Federera. Historyczna szansa dla De Minaura? Oczywiście, ale przed nim stanął światowy numer jeden Jannik Sinner, który chce zakończyć swój 2024 rok w najlepszy możliwy sposób - wygrywając turniej, który wymknął mu się w zeszłym roku po powrocie do gry.
Sinner rozpoczął mecz nieco spięty, a przy stanie 1:1 znalazł się pod presją Australijczyka i dopuścił do break pointa przy stanie 30:40, co De Minaur wykorzystał i objął prowadzenie. W kolejnym gemie jednak 23-latek otrząsnął się, zareagował i znalazł skuteczną kontrę. Przełamał, a przy swoim podaniu zamknął gema do zera, obejmując prowadzenie 3:2, obserwowany przez Jasmine Paolini czy Lorenzo Sonego na trybunach, kadrowany przez kamery i natychmiast powitany gorącym aplauzem publiczności.
W kolejnym De Minaura odrobił straty z 0:30 i gwałtownym forhendem zdobył break pointa, którego nie udało mu się wykorzystać z powodu taśmy. Kolejny błąd Australijczyka dał mu jednak drugą szansę. Tę wykorzystał i wyszedł na dwa gemy przewagi. Następnie Sinner umocnił swoją pozycję dzięki gemowi na sucho po imponującym serwisie. Zgarnął czwartego gema z rzędu, a następnie - po 5:3 De Minaura - zamknął seta przy swoim podaniu: 6:3 po 36 minutach gry.
W drugim secie De Minaur był bardziej precyzyjny, Sinner mniej cyniczny, więc panowała równowaga, a Australijczyk był w stanie wyjść z 0:30 w trzecim gemie. Po wygraniu trzeciego już gema na sucho przy swoim podaniu, Sinner przy stanie 2:2 wyszedł na 40:0. Mecz został na chwilę przerwany, aby pomóc chorej osobie na widowni, a po wznowieniu De Minaur zdołał zniwelować wszystkie trzy break pointy. Tyle że faworyt wygrał czwartego i nie popełnił błędu, wychodząc na 3:2. W kolejnym gemie przegrywał 0:30, ale otrząsnął się, a w przewadze trafił asa i umocnił się na prowadzeniu.
De Minaur, który wydawał się szczególnie nerwowy w rozmowach z trenerem Adolfo Gutierrezem, zdołał jeszcze pozostać w meczu, skracając dystans do 3:4. Australijczyk nie zrobił już żadnego prezentu, więc mecz trwał do stanu 5:4, kiedy to Sinner ponownie nie oddał choćby punktu w swoim gemie, kończąc mecz po godzinie i 23 minutach.