Sabalenka przetrwała chwile słabości, pokonała odważną Paolini i wchodzi do półfinału
Choć obie wygrały swoje mecze bez straty seta, to faworytka w drugiej kolejce spotkań mogła być tylko jedna. Aryna Sabalenka (1. WTA) nie tylko wkroczyła na kort z głową uniesioną wysoko, ale i przeniosła to na postawę podczas rozgrywki.
Sprawdź szczegóły meczu Sabalenka – Paolini w Rijadzie
Fantastyczny początek Aryny, ale Paolini rosła z każdą minutą
Mecz rozpoczął się od pokazowego gema Białorusinki, po którym przystąpiła do ataku na podanie Jasmine Paolini (4. WTA). Zmuszona do ryzykownej gry Włoszka balansowała na granicy równowagi, ale ostatecznie wyrzuciła w kluczowej wymianie i straciła gema. Po 10 minutach Sabalenka miała już 3:0 na tablicy, a wyrachowany skrót spod siatki dał jej drugie przełamanie. Wydawało się, że 28-latka z Toskanii powinna zacząć myśleć o drugim secie. Tymczasem Włoszka nie zamierzała odpuszczać i doszła do stanu 40:15 w piątym gemie, przenosząc presję na rywalkę. Pierwszego break pointa zgasiła potężnym serwisem, z drugim już sobie nie poradziła.
Co prawda seta nie zdołała uratować, ale przełamanie i efektownie wygrany własny gem pokazały, jak odważna Paolini dostroiła swoją grę do siły Sabalenki. Popisowy winner Włoszki pędzący niemal 140 km/h wywołał falę owacji na trybunach, a u Białorusinki wyraźne nerwy. Wygrała 6:3, ale między początkiem seta a jego końcem atmosfera wyraźnie się zmieniła.
Dopiero na finiszu Sabalenka potwierdziła przewagę
Nerwy widać było po faworytce jeszcze u wejścia w drugą partię, bowiem nieustępliwa Paolini po wygranym gemie wypracowała break pointa, Sabalenka straciła gema błędem podwójnym. To jednak nie był obraz Białorusinki sprzed sezonu czy dwóch, gdy potrafiła się zagotować. Natychmiast podniosła poziom, zredukowała błędy i szukała nowych rozwiązań.
Powstrzymała próbę potwierdzenia przełamania i za trzecim podejściem odrobiła stratę. Swojego podania nie pozwoliła już tknąć, a drugie przełamanie wydarła Włoszce zaskakującym returnem tuż za siatkę, wkrótce wychodząc z 0:2 na 4:2. Sabalenka zdawała się zmierzać ku zamknięciu meczu, tymczasem Włoszka ponownie mocniej stanęła na nogach, przerwała serię wygranych gemów i wybiła faworytkę z rytmu. Ósmy gem dowiódł tego, gdy błędem podwójnym 26-latka oddała break pointa, a gema straciła wyraźnie niecelną piłką w siatkę.
Dała się dogonić, a wkrótce też wyprzedzić, ponieważ Paolini stała się niemal monolitem, w którym nie było słabych punktów. Nawet wyrzucona od linii dobiegła do wybitnego returnu otwierającego wynik w dziewiątym gemie, który szybko padł łupem Włoszki. Białorusinka długo nie była w stanie domknąć dziesiątego gema, nawet na rakietowy serwis Paolini miała return na wagę piłki setowej. Dwukrotnie obroniła się Sabalenka i w bitwie na krosowe piłki wygrała gema, który był momentem przeciążenia. Włoszka pozwoliła odebrać sobie podanie błędem serwisowym, a 12. gem należał do Sabalenki, która mecz skończyła potężnym asem i wynikiem 6:3, 7:5.