Przysiężny: w WTA Finals było widać u Świątek brak ogrania, ogromny postęp Fręch
"Już w meczu premierowym z Barborą Krejcikovą Iga wyglądała bardzo słabo. Zwłaszcza na początku spotkania widać było, że nie czuje kortu. Jej gra pozostawiała wiele do życzenia. Potem ambitnie odwróciła losy meczu, ale mimo wszystko jej gra pozostawiała wiele do życzenia. Następnie przegrała z późniejszą triumfatorką, Amerykanką Coco Gauff i pokonała Darię Kasatkinę, która jako rezerwowa z marszu zagrała ten mecz i uważam, że nie była równorzędną rywalką dla Polki. Generalnie u Igi widać brak ogrania, co jest efektem dwumiesięcznej przerwy. Ciężko się po takim czasie wychodzi na kort i trudno oczekiwać od razu gry na najwyższym poziomie" - powiedział PAP Przysiężny.
Ogólnie jednak, były reprezentant Polski w Pucharze Davisa pozytywnie ocenił większość sezonu w wykonaniu Świątek.
"Prawie cały rok spędziła jako liderka rankingu WTA. Wygrała turniej na kortach im. Rolanda Garrosa w Paryżu i zdobyła medal olimpijski. To ogromny wyczyn. Druga część sezonu już nie była tak dobra, ale Iga nie jest maszyną, nie będzie wszystkiego i wszędzie wygrywać. Trochę się chyba przyzwyczailiśmy, że tak musi być. Ponadto widać, że rywalki zrobiły postępy, zwłaszcza Aryna Sabalenka. Gdy funkcjonuje jej serwis, to przy tak mocnym uderzeniu Białorusinka ma ogromne atuty" – analizował były tenisista.
Po odpadnięciu w ćwierćfinale US Open Świątek zrobiła sobie dwumiesięczną przerwę w grze, a w tym czasie rozstała się z trenerem Tomaszem Wiktorowskim, którego zastąpił Belg Wim Fissette.
"Bywa, że musi minąć parę miesięcy, by praca z nowym trenerem mogła przynieść pozytywne efekty. Na początku nowe pomysły wprowadzane przez szkoleniowca mogą jeszcze nie wychodzić. Z czasem możemy się spodziewać dobrych rezultatów" – wskazał.
Tenisista rodem z Głogowa zauważył też doskonały sezon Magdaleny Fręch.
"Przez lata była notowana co najwyżej w rejonie 100., może 80. miejsca w rankingu WTA. Tymczasem w tym roku zdołała awansować na 22. miejsce. Wygrała turniej WTA 500 w Guadalajarze. To ogromny postęp. Widocznie uwierzyła w swoje możliwości, a przy tym wykorzystała już wieloletnie doświadczenie gry w światowym tourze i to jest ten czas, gdy przyszły efekty" – przekonywał.
Obie te tenisistki - plus Magda Linette, Maja Chwalińska i Katarzyna Kawa - znalazły się w składzie reprezentacji Polski na rozpoczynający się w środę w Maladze finałowy turniej Billie Jean King Cup, kontynuujący tradycję Pucharu Federacji.
Podobnie jak Świątek, także Huber Hurkacz po US Open rozstał się ze swym dotychczasowym trenerem Craigiem Boyntonem. Ponadto wrocławianina nękały w tym sezonie kontuzje. W efekcie kończy rok poza czołową "10" - na 16. pozycji - w rankingu singlistów.
"Nie wiadomo jeszcze, kto będzie nowym trenerem Huberta, ale w jego przypadku czekamy przede wszystkim na powrót pewności siebie i regularny serwis. To najlepiej serwujący tenisista świata i jak wróci mu ta sprawność, nie obawiam się o wyniki" – zaznaczył.
Miano drugiej męskiej rakiety Polski powróciło w ręce Kamila Majchrzaka, któremu Przysiężny mocno kibicuje.
"Wiemy, co się przydarzyło Kamilowi... Zawieszenie na rok sprawiło, że ten sezon rozpoczynał od zera, a teraz jest już na 120. miejscu rankingu ATP. Chapeau bas za to, czego dokonał i wierzę, że niebawem wróci do 'setki', bo tam jest jego miejsce" - podsumował Przysiężny.