Aryna Sabalenka zadowolona z otwarcia turnieju WTA Finals w Rijadzie
26-latka z Mińska dwa tygodnie temu po raz drugi zdystansowała Igę Świątek i na turniej masters, podobnie jak przed rokiem do Cancun, przyjechała jako liderka klasyfikacji WTA.
Nad wracającą do rywalizacji po dwumiesięcznej przerwie Polką ma sporą przewagę, ale możliwych scenariuszy dotyczących rywalizacji o prowadzenie w rankingu jest sporo.
"Nie" – odparła zdecydowanie Sabalenka pytana przed imprezą, czy analizowała, co musi się stać, by zakończyła sezon jako numer jeden kobiecego tenisa.
Jak dodała, na każdy turniej przyjeżdża z jedną myślą – wygrać.
"To jest pierwszy i podstawowy cel, na którym staram się skupić. Wolę koncentrować się na poszczególnych pojedynkach, zmierzać do celu krok po kroku, a nie zajmować się spekulacjami i możliwymi scenariuszami, często pisanymi +drobnym drukiem+" – wskazała.
Zapowiadała spokojny początek i rozkręcanie się z meczu na mecz, ale spotkanie z Zheng było zgoła inne – Białorusinka zaczęła z przytupem i nie dała szans mistrzyni olimpijskiej z Paryża. Jakby chciała od razu pokazać, kto rządzi w Rijadzie.
Skończyło się 6:3, 6:4. Sabalenka poprawiła bilans z Chinką na 5-0. Z ostatnich 22 potyczek w tourze 21 rozstrzygnęła na swoją korzyść.
Jak wyliczyła oficjalna witryna WTA, na konferencji prasowej odpowiedziała na 14 pytań, ale żadne nie dotyczyło sprawy prowadzenia w rankingu.
Pytana, co zapewniło jej dominację na korcie i w konsekwencji pewną wygraną, nie miała wątpliwości: "Myślę, że moja siła mentalna".
Pewność siebie, spokój przełożyły się też na skuteczność na korcie i tylko jeden podwójny błąd serwisowy, a te były często zmorą Białorusinki.
Jak przypomniano, zwycięstwo nad Zheng było już 11. w tym sezonie z siedmioma innymi uczestniczkami mastersa. Żadna inna finalistka nie wygrywała z najlepszymi tak często.
"Jestem super zadowolona ze zwycięstwa na otwarcie, zwłaszcza że wygrałam z Qinwen. To są zawsze trudne mecze, walka jest zacięta. Bardzo się cieszę, że zamknęłam mecz w dwóch setach" – zaznaczyła.
W niedzielę obronę tytułu i walkę o odzyskanie prowadzenia w zestawieniu WTA rozpocznie – już pod wodzą belgijskiego trenera Wima Fissette'a – Iga Świątek. Jej pierwszą rywalką będzie czeska triumfatorka tegorocznego Wimbledonu Barbora Krejcikova.
Polka, by mieć szansę wyprzedzić Sabalenkę, musi wygrać całą imprezę. Białorusince "wystarczy" być w finale bądź wygrać trzy spotkania grupowe, ale jej marzenia dotyczą przede wszystkim pierwszego triumfu w WTA Finals.
"To jedno z moich marzeń. Bardzo wiele znaczyłoby dla mnie, gdybym mogła wznieść w następną sobotę ten okazały puchar za końcowe zwycięstwo. Od lat ciężko na to pracuję" – podsumowała Sabalenka, która w 2022 roku przegrała decydujący pojedynek z Francuzką Caroline Garcią w Fort Worth w Teksasie, a przed rokiem w półfinale uległa Świątek.