Thriller z udziałem Kaśnikowskiego w Calgary. Miał piłki meczowe, ale niespodziewanie przegrał
Kaśnikowski (171. ATP) w Calgary był rozstawiony z numerem jeden i po dwóch pewnych zwycięstwach przystępował do ćwierćfinału w roli zdecydowanego faworyta, bo jego rywalem był klasyfikowany blisko sześćset pozycji niżej – Govind Nanda (743. ATP).
Do połowy pierwszej partii nie oglądaliśmy przełamań. Dopiero w szóstym jako pierwszy dokonał tego Amerykanin, co dało mu prowadzenie 4:2, ale nie potwierdził tego i za moment było 4:4, a Maks miał trzy break pointy, których nie wykorzystał. Wszystko się rozstrzygnęło w tie-breaku. Tam do stanu 4-4 było dość równo, ale w końcówce lepiej poradził sobie Nanda i wygrał.
Druga połowa była praktycznie identyczna – tylko w drugą stronę. Kaśnikowski przełamał na 4:2, ale nie zdołał tego potwierdzić, co sprawiło, że za moment było 4:4, a ponownie losy rozstrzygały się w decydującym gemie. Tam od początku dominował Maks, który prowadził 6-2, ale wykorzystał dopiero czwartą piłkę setową.
Trzecia odsłona zaczęła się od trzech przełamań z rzędu, ale jako pierwszy serwował Amerykanin, co oznaczało, że pierwsze utrzymanie serwisu Kaśnikowskiego dało mu prowadzenie 3:1. Polak aż do wyniku 5:3 nie dopuszczał rywala do walki przy swoim podaniu. Przy stanie 5:4 miał dwie piłki meczowe, ale nie zdołał ich wykorzystać, a od rezultatu 5:3 przegrał cztery gemy z rzędu i odpadł w Calgary.