Nadal wyeliminowany w Brisbane, Jordan Thompson zwyciężył w maratońskim pojedynku
Po dwóch zwycięstwach bez straty seta Rafael Nadal przeszedł do ćwierćfinału turnieju ATP w Brisbane, by stawić czoła kolejnemu reprezentantowi gospodarzy. Tym razem naprzeciw niego stanął Jordan Thompson, który dwukrotnie dotąd przegrywał z Hiszpanem bez ugrania choćby jednej partii.
Nadal dokręca śrubę po stracie przełamania
Początek pierwszego seta był popisem ofensywnym obu zawodników – żaden nie pozwalał rywalowi na punktowanie. Australijczyk był zdeterminowany wykorzystać powrót mistrza po długiej nieobecności i imponował przewidywaniem kolejnych ruchów Nadala, spychając go do defensywy przy swoim podaniu. Świetnie radził sobie też pod siatką, gdzie wychodziło ogranie deblowe.
Dopiero w czwartym gemie gra stała się bardziej wyrównana, a po Thompsonie widać było presję. Po obu zawodnikach za to można było poznać, jak ogromna wilgotność panuje w Brisbane. Po każdym punkcie z obu lały się strumienie potu i rozpoczęła się walka punkt za punkt. W siódmym gemie publiczność aż ryknęła, gdy Thompson na przewagi przełamał Nadala, uzyskując – jak się zdawało – kluczową przewagę. Tyle że podrażniony Hiszpan momentalnie wyszedł na 40:0 przy podaniu Thompsona, a ten obronił tylko pierwszy break point.
Sprawdź statystyki i przebieg meczu Nadal-Thompson gem po gemie
Zatem powrót do równowagi, którą Australijczyk ponownie próbował odebrać, tym razem nie dochodząc do break pointu. Za to swojego gema na 5:5 wygrał na sucho, zwiększając presję. Podziałało czy to trudy pojedynku dały się we znaki? W 11. gemie Rafa po raz pierwszy popełnił błąd podwójny, wyrzucił forhendem piłkę na znaczny aut, ale momenty gorszej koncentracji przydarzyły się tylko wtedy, gdy mogły. Kluczowe punkty Nadal zdobył pewnie, zyskując pewność w najgorszym razie tie-breaka. Ten nie okazał się konieczny – Thompson nie wytrzymał, a efektowny slajs dał Nadalowi trzy break pointy na seta. Przy drugim zbyt zachowawczy Australijczyk posłał piłkę w siatkę.
Thompson walczył do samego końca, opłaciło się
Druga partia zaczęła się z podobną dynamiką, tj. pierwsze dwa gemy pewnie wzięli serwujący, pierwszy do break pointu doszedł Thompson, ale nie zdołał go wykorzystać. Pewna zmiana pojawiła się w czwartym gemie, tj. Thompson wybronił aż trzy okazje do przełamania po wymianach, które były ucztą dla widowni. Reprezentant gospodarzy walczył o pozostanie w meczu, co – optycznie – przychodziło mu ciężej niż Hiszpanowi.
Przy braku przełamań istotne stało się, kto lepiej rozłoży siły i dotrwa do momentu zadania kluczowego ciosu. Obaj tenisiści zdążyli zaliczyć gemy na sucho, przy czym Nadal z pięciu aż trzy wygrał bez dojścia rywala do głosu. Gdy wychodził na 5:4, pokazał tak imponujący rajd do piłki, że Thompsonowi pozostało spuścić rakietę – nie miał sposobu na mistrza!
W 10. gemie Australijczyk musiał coś zrobić, by pozostać w Brisbane. Dwa punkty zdobył pewnie, ale autowym zagraniem dał Nadalowi piłkę meczową. Ten zepsuł i gospodarz obronił swoje podanie, by ruszyć do ataku przy serwisie Hiszpana i uniknąć tie-breaka. Udało mu się dojść do 40:40, ale świetny pasing-szot Nadala i aut Thompsona tę szansę mu odebrały.
Tie-break z hollywoodzkim scenariuszem
Aussie obronił podanie i wymusił tie-break, w którym zaczął jednak fatalnie. Zaryzykował i wyrzucił piłkę przy pierwszym punkcie, po czym dwa doskonałe pasing-szoty Hiszpana kosztowały go dwa mini-breaki. Oba odrobił jednak błyskawicznie returnem, wrócił z 0-3 na 3-3, do końca walcząc o wyrwanie Nadalowi pierwszego seta w swojej karierze (i w Brisbane). Obronił dwie kolejne piłki meczowe, a temperatura w hali (mimo zbliżającej się północy) zdawała się tylko rosnąć. Po kolejnej imponująco szybkiej wymianie to Thompson przechytrzył Nadala i miał pierwszą piłkę setową w meczu. Wykorzystał ją!
Niezmordowany Thompson górą
Urwanie seta Nadalowi to nie tylko wart odnotowania wynik, ale też sygnał, że mecz przekroczy trzy godziny. Tym samym Jordan Thompson okazał się najtwardszym dotąd rywalem i był zdeterminowany to potwierdzić w decydującej partii. Po trzech gemach bez break pointów, w czwartym jego potężny drajw wolej wyrwał gema Nadalowi na 3:1, wkrótce podnosząc wynik przy swoim podaniu, wygranym do zera.
Mimo ogromu wysiłku włożonego w mecz Thompson wciąż gonił za każdą piłką i czytał rywala, a 37-letni Nadal potrzebował pomocy fizjoterapeuty. Powrócił na kort, ale musiał jeszcze powrócić przy podaniu rywala, by ocalić mecz. Australijczyk nie dopuścił do tego i w 9. gemie wyszedł serwować po wygraną w meczu. Hiszpan returnem ograbił go z pierwszego punktu, ale to do Thompsona należało ostatnie słowo: po wycieńczającej wymianie wymusił minimalny aut Nadala i zakończył jego pierwszy turniej po powrocie!