Finał BJK Cup nie dla polskich tenisistek, Errani i Paolini przesądziły w deblu
Już w chwili porażki Magdy Linette w singlu stało się jasne, że dojdzie do zmiany w nominacji na ewentualne starcie w deblu. Nawet wycieńczający mecz Igi Świątek z Jasmine Paolini nie zmienił tej decyzji – najlepsza krajowa singlistka ponownie pojawiła się w parze z Katarzyną Kawą. Zresztą, pokonana Paolini również nie odpuściła i pojawiła się z Sarą Errani.
Sprawdź szczegóły półfinałowego meczu w deblu
Cios za cios w pierwszym secie
Włoszki pozostawały zdecydowanymi faworytkami do awansu i nie można się dziwić, wszak mówimy o złotych medalistkach olimpijskich. Nieco nieoczekiwanie to jednak Polki – po dwóch szybkich gemach serwisowych – doszły jako pierwsze do okazji na przełamanie. Decydujący punkt trafił jednak na konto Włoszek po niecelnym lobie Igi Świątek.
Nerwowo zrobiło się także przy decydującym punkcie siódmego gema. Włoszkom wydawało się, że uzyskają prowadzenie, ale przełamania nie było – Jasmine Paolini zaliczyła dwa kontakty z piłką. Przy serwisie Świątek udało się wyjść na 5:4 bez straty punktu, a następnie Biało-Czerwone miały aż trzy piłki setowe na przełamanie. Zwłaszcza dzięki Errani przy siatce faworytki obroniły się, by następnie doskonale rozczytać Polki w ich gemie i przełamać przy pierwszej okazji. Wkrótce, kryjąc niemal każdy centymetr kortu, Włoszki wygrały 7:5, również wykorzystując pierwszą okazję.
Nawet 5:1 nie dało wyrównania
Pierwszy set skończył się nieszczęśliwie dla Polek, a drugi zaczął się jeszcze gorzej. Próba walki z Errani przy siatce skończyła się przełamaniem na korzyść mistrzyń olimpijskich. To był ich czwarty wygrany gem z rzędu. Nieoczekiwany błąd Errani dał Polkom break pointa, którego udało się wykorzystać i odebrać serwis Jasmine Paolini.
Kawa i Świątek poszły za ciosem, obroniły gema i zdołały zafundować rywalkom kolejne przełamanie, gdy bitwa Errani ze Świątek skończyła się wygranym – z niemałą pomocą taśmy – punktem. I choć nieudany smecz Katarzyny Kawy dał punkt decydujący, to przy kolejnej piłce spod siatki była bezbłędna i Biało-Czerwone obroniły się na 4:1. Jasmine wyraźnie źle zniosła przegraną wymianę z Igą i wkrótce Polki miały piątego gema z rzędu.
Dopiero odrobieniem jednego przełamania Włoszki przerwały tę serię, a doskonały lob Errani dał im 3:5. Przy 0:40 w polskim gemie zrobiło się nerwowo. Polki obroniły się dwukrotnie, za trzecim razem już nie. Nieznacznie słabszy moment Kawy przypadł w trudnej chwili i Italia miała już 5:5, by po udanej krótkiej piłce Paolini uciec na 6:5. Przełamanie stało się warunkiem minimum dalszej gry, ale w 12. gemie serwująca Errani padła na kort w emocjach, gdy zobaczyła minimalnie autowy return Igi Świątek.
Podobnie jak przed rokiem, Włoszki świętują awans do finału Billie Jean King Cup. Polki, pomimo heroicznej walki zakończonej sporo po północy, muszą zadowolić się udziałem w historycznym, pierwszym półfinałowym starciu.