Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Świątek: Pierwsza część roku była niemal idealna, druga składała się ze wzlotów i upadków

PAP
Świątek: Pierwsza część roku była niemal idealna, druga składała się ze wzlotów i upadków
Świątek: Pierwsza część roku była niemal idealna, druga składała się ze wzlotów i upadkówANGEL MARTINEZ/GETTY IMAGES EUROPE/Getty Images via AFP
Turniej finałowy Billie Jean King Cup w Maladze był ostatnim w tym sezonie dla Igi Świątek. Polska tenisistka może go zaliczyć do udanych, jednak przyznała, że druga część roku, po wygranym przez nią wielkoszlemowym French Open, wyglądała zupełnie inaczej niż pierwsza.

Polki przegrały w Maladze półfinał z Włoszkami, mimo zwycięstwa Świątek z czwartą na liście WTA Jasmine Paolini w singlu. Poniedziałkowy mecz tych tenisistek miał jednak inny przebieg niż ich trzy poprzednie, które pewnie w dwóch setach wygrywała 23-letnia raszynianka. W półfinale Billie Jean King Cup triumfowała 3:6, 6:4, 6:4. Po spotkaniu oceniła, że zostawiła rywalce więcej miejsca niż wcześniej.

"Nie wydaje mi się, żebym była tak konsekwentna, jak w poprzednich meczach" - przyznała wiceliderka światowego rankingu.

23-letnia raszynianka, która rok rozpoczęła jako pierwsza tenisistka zestawienia WTA, wygrała w tym sezonie pięć turniejów, najwięcej spośród wszystkich zawodniczek, zdobyła także brązowy medal igrzysk olimpijskich w Paryżu. Po zdobyciu czwartego tytułu na kortach wielkoszlemowego French Open nie prezentowała się już jednak tak dobrze, jak w pierwszych miesiącach 2024 roku. W efekcie w październiku straciła pozycję liderki rankingu.

"Mój sezon zmienił się po French Open. Pierwsza część 2024 roku była niemal idealna, druga składała się ze wzlotów i upadków. Będę potrzebowała trochę czasu, aby to wszystko przetworzyć" – oceniła Świątek.

Obecna czołówka rankingu WTA
Obecna czołówka rankingu WTAFlashscore

"W tym roku łatwiej było mi grać jako światowy numer 1, mając określony cel. Robiłam postępy, a w zeszłym roku miałam z tym problemy" - dodała.

Zakończony w poniedziałek sezon był dla raszynianki bardzo intensywny, mimo że przed turniejem WTA Finals w Rijadzie miała dwumiesięczną przerwę od startów. W Maladze dwukrotnie grała dwa mecze dziennie - w ćwierćfinale z Czeszkami i w półfinale z Włoszkami najpierw rozegrała singla, a chwilę później ponownie wychodziła na kort do rywalizacji w deblu.

"Nigdy w życiu nie byłam tak zmęczona" - przyznała. "Rozpocznę nowy sezon z nowymi celami" – dodała Świątek. Nie sprecyzowała jednak, co będzie jej priorytetem w 2025 roku.

W trakcie dwumiesięcznej przerwy Polka zmieniła trenera - Tomasza Wiktorowskiego zastąpił Belg Wim Fissette. Tenisistka z Raszyna i jej nowy szkoleniowiec nie mieli zbyt dużo czasu na wspólną pracę przed końcem sezonu.

"Nie mogę się już doczekać. Nie miałam jeszcze zbyt dużo czasu na treningi z Wimem. Fajnie będzie tego spróbować" - powiedziała Polka.