Suns i Thunder nie oddali terenu przyjezdnym
Po niezłym starcie i kilku punktach przewagi gości z Orlando, gospodarze z Oklahoma City szybko się pozbierali i do końca pierwszej kwarty gra toczyła się na granicy remisu (33-32). W drugiej szalę na swoją korzyść przechylili zawodnicy Magic (30-34), którzy dobrze weszli również w trzecią część meczu, osiągając nawet 12 punktów przewagi.
Jednak – ku uciesze widzów – gospodarze z Oklahomy obudzili się i prawie zrównali z Magic przed końcem kwarty (22-22). Finałowa część meczu zaczęła się podobnie: Orlando Magic zaczęło budować przewagę, by roztrwonić ją błyskawicznie. 11 nietrafionych rzutów po stronie zespołu z Florydy i świetna skuteczność gospodarzy na finiszu dały wynik 116-108 dla Thunder.
Wendell Carter Jr. wspiął się na wyżyny, zdobywając 30 punktów (przy 12 zbiórkach) dla Orlando, ale i gospodarze mieli po swojej stronie asa: Shai Gilgeous-Alexander trafił 34 punkty.
Słońca z Phoenix świecą jasno
Po czterech z rzędu wygranych gospodarzom z Arizony udało się wygrać po raz piąty w pojedynku Minnesota Timberwolves. Wilki co prawda fizycznie górują nad gospodarzami, ale w pojedynku 2 listopada nawet Anthony Edwards i Karl-Anthony Towns z dorobkiem po 24 punkty nie byli w stanie ograć gospodarzy.
Suns mieli przewagę niemal od samego początku do końca. Dopiero w ostatniej kwarcie to Timberwolves mieli wyższy dorobek punktowy, ale nie na tyle, by zagrozić Suns w dowiezieniu zwycięstwa i umocnieniu się na szczycie konferencji zachodniej.