Perez przeżywa koszmar GP Meksyku po kolizji z Leclercem na pierwszym wirażu
Perez, będący już pod presją z powodu słabej formy, próbował wyprzedzić Ferrari po zewnętrznej, ale ich koła się zetknęły, a bolid Red Bull wyleciał w powietrze i spadł na pobocze z uszkodzonym nadwoziem bocznym. Leclerc po zderzeniu kontynuował jazdę.
Meksykanin wrócił do boksu i pozostał w nim przez dłuższą chwilę, po czym wysiadł, uderzając z frustracją w kierownicę. Tegoroczny wyścig przyciągnął rekordową frekwencję 400 639 widzów, z których większość przyszła dopingować właśnie Pereza - rodzimego bohatera, który przed weekendem powiedział, że to jego najważniejszy wyścig w sezonie.
Perez stał dumnie podczas śpiewania hymnu narodowego, a tłum na Autodromo Hermanos Rodriguez wykrzykiwał jego imię, zanim koszmar się rozwinął, a łzy zastąpiły okrzyki radości.
Kierowca Red Bulla wystartował z piątej pozycji i wykonał szybką ucieczkę, a trzykrotny mistrz Max Verstappen wyprzedził Leclerca po wewnętrznej i objął prowadzenie, gdy Ferrari zostało złapane w "kanapkę".
O ile Perez pozostanie na drugim miejscu w klasyfikacji mistrzostw po rozpoczęciu wyścigu z 39-punktową przewagą nad Lewisem Hamiltonem z Mercedesa, o tyle sytuacja podsyci dalsze spekulacje na temat jego przyszłości w Red Bullu. Zespół i Verstappen, który goni za rekordowym 16. zwycięstwem w sezonie, wygrali już oba tytuły (w klasyfikacji kierowców i konstruktorów).