Max Verstappen doskonale radzi sobie na Red Bull Ringu, wygrywając wyścig sprinterski
Wyścig sprinterski został wymyślony właśnie dla torów takich jak Austria: szybkich, z kilkoma strefami DRS i zaprojektowanych z myślą o widowisku. Zaczęło się od problemu na początku wyścigu, gdy nie została zapalona sygnalizacja świetlna i odjęto jedno okrążenie z zaplanowanych 24. Stało się tak z powodu fotoreporterów na pierwszym zakręcie, którzy sprawiali niebezpieczeństwo.
Od tego momentu była to walka bez rezerw, zwłaszcza pierwszej trójki. Chociaż Max Verstappen utrzymał swoją uprzywilejowaną pozycję na starcie, gdy tylko DRS został aktywowany, McLareny go skontrowały. Norris był w stanie go wyprzedzić, ale jego radość trwała tylko kilka zakrętów. Był tak szybki, że wyszedł z niewielką przyczepnością i kierowca Red Bulla, a nawet Oscar Piastri, zdołali go wyprzedzić.
Presja Australijczyka nie była już taka sama, a Verstappen wrócił do bycia Maxem i otworzył lukę z piekielnym tempem, aby odjechać w połowie wyścigu w poszukiwaniu kolejnego zwycięstwa. Znalazł się pod ścianą na początku, ale pozbierał się, jak na mistrza przystało i wypracował kilkusekundową przewagę.
Sainz, który wyprzedził Russella na pierwszym okrążeniu, nie był w stanie się utrzymać i spadł na piąte miejsce, wyprzedzając Hamiltona, Leclerca i po raz kolejny rozczarowującego Sergio Pereza.
Jeszcze gorzej poszło zagubionemu w przeciętności Fernando Alonso, który na 14. okrążeniu został wypchnięty z toru przez Hulkenberga i skończył na 16. pozycji. Nie wygląda to dobrze dla Hiszpana. Stroll zajął 11. miejsce.