Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Deszcz dodał emocji w Monako, ale Verstappen znów okazał się najlepszy

Hubert Nowicki
Deszcz dodał emocji w Monako, ale Verstappen znów okazał się najlepszy
Deszcz dodał emocji w Monako, ale Verstappen znów okazał się najlepszyAFP
Max Verstappen wygrał niezwykle prestiżowy wyścig o Grand Prix Monako. Na ulicznym torze największe emocje zagwarantował deszcz, który spadł po 55. okrążeniu.

Przez kibiców Formuły 1 wyścigi w Monte Carlo często nazywane są "procesją". Wszystko dlatego, że poszczególne bolidy od startu do mety jadą za sobą i nie ma to wiele wspólnego ze ściganiem. Pojazdy są bowiem z roku na rok coraz większe i szersze, a kręty tor niemal uniemożliwia wyprzedzanie. 

Dzisiaj zapewne nie byłoby inaczej, gdyby nie deszcz, który pojawił się w Monako w drugiej części wyścigu. Spowodował on, że zespoły musiały zjeżdżać po zmianę opon na inne warunki pogodowe, a zaplanowane wcześniej strategie poszły do kosza. Poza tym kierowcy na śliskim torze popełniali dużo błędów, przez co tracili pozycje bądź uszkodzali swoje pojazdy. 

Tak naprawdę nie było w stawce żadnego kierowcy, który nie popełniłby jakiegoś błędu bądź nie byłby zaangażowany w mniejsze lub większe problemy z prowadzeniem bolidu bądź strategią. 

Po torze ślizgał się nawet Max Verstappen, który pewnie wygrał z dużą przewagą i tak naprawdę ani przez moment jego zwycięstwo nie było zagrożone. Teoretycznie mógł z nim powalczyć drugi na mecie Fernando Alonso, ale Aston Martin zupełnie pokpił sprawę, ściągając go na zmianę opon na suchą nawierzchnię, gdy już kropił deszcz, a po chwili cała stawka zjechała po opony na mokry tor. 

Na najniższym stopniu podium stanął Esteban Ocon, który nie miał wybitnego tempa, ale akurat tor w Monako umożliwił mu utrzymanie się na wysokiej lokacie. Już na pierwszych kółkach Francuz był atakowany przez Carlosa Sainza, ale Hiszpan za bardzo się podpalił, uszkodził przy ataku przednie skrzydło, a po kilku innych turbulencjach ostatecznie skończył dopiero na ósmej pozycji. 

Wysoko uplasowali się z kolei kierowcy Mercedesa - Lewis Hamilton zajął miejsce tuż za podium, a chwilę po nim na metę wjechał George Russell. 

Z czołówki klasyfikacji generalnej najgorszy weekend ma za sobą Segio Perez. Partner Verstappena z Red Bulla zaliczył kraksę na samym początku sobotnich kwalifikacji, w efekcie czego startował a ostatniej pozycji. Pogoda i specyfika toru nie pomogły mu w wyprzedzaniu, przez co Meksykanin skończył na 16. pozycji.