Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Skra Bełchatów zwycięska, ale czeka ją trudny rewanż w Chaumont

Michał Karaś
Dopiero w tie-breaku, ale przynajmniej zwycięska Skra - przełamanie w samą porę
Dopiero w tie-breaku, ale przynajmniej zwycięska Skra - przełamanie w samą poręPGE Skra Bełchatów
Pojedynek z liderem francuskiej Ligue A był trudny, choć Skra miała w ręku wszystkie atuty, by wygrać go wyżej. Ostatecznie 3:2 to wciąż zwycięstwo, ale przewaga przed rewanżem jest niewielka.

Wczoraj odbył się pierwszy mecz 1/16 finału Pucharu CEV. We własnej hali PGE Skra Bełchatów podejmowała francuskie Chaumont VB 52. Każdy z zespołów przystępował do pojedynku w innych nastrojach. Francuzi obecnie wiodą prym w swojej lidze, podczas gdy Skra jest jednym z największych rozczarowań PlusLigi, przegrywając mecze seriami.

Jednak w Pucharze CEV bełchatowianie dotąd grali znacznie lepiej i wczoraj również udało się wygrać. Już początek pierwszego seta sugerował, że wygrana jest w zasięgu. Gospodarzom szybko udało się wypracować przewagę, która sięgała nawet pięciu punktów (16:11). W końcówce seta zabrakło jednak konsekwencji i ostatecznie piłka setowa została rozegrana przy stanie 24:23.

W drugą partię znacznie lepiej weszli goście z Francji, ale Skra zdołała wyprowadzić wynik ponownie do stanu 25:23 na swoją korzyść. Trzeci set wyglądał podobnie do pierwszego, ale miał gorszy finał. Bełchatowianie prowadzili aż do końcowej fazy, gdy Chaumont odskoczyło od 20:19 do 22:25. Uskrzydleni Francuzi w czwartym secie prowadzili od pierwszego do ostatniego punktu, pewnie zmierzając do tie-breaku.

Szczęśliwie, piąta partia nie padła ich łupem. Skra pokazała swoją jakość i pewnie zwyciężyła 15:10. Szkoda jedynie, że tej samej pewności i pazura brakło pod koniec trzeciego seta. Wyjazdowy mecz w Chaumont już za tydzień (166 listopada) i przewaga 3:2 daje znacznie mniejszy komfort niż 3:0.

Mimo wszystko w Bełchatowie mogą się cieszyć, że drużyna zagrała znacznie lepiej niż w lidze. Znów zadziałały ataki środkiem, bloki były skuteczne (sam tylko Karol Kłos punktował blokiem sześciokrotnie) i udało się ograniczyć liczbę błędów.

"Dużo pracy nas czeka, mamy wiele elementów do poprawy, ale cieszymy się ze zwycięstwa i liczymy na powtórkę we Francji" – mówił po spotkaniu środkowy Skry i reprezentacji Polski Mateusz Bieniek. Zawodnik, który zdobył 15 punktów w meczu, nie ukrywał, że liczył na przełamanie po serii porażek. W jego ocenie przegrana 2:3 ze stanu 2:0 byłaby dla Skry „gwoździem do trumny” i z takiej serii porażek trudno byłoby się wydźwignąć.

Jeśli zespół z Bełchatowa zdoła zwyciężyć we Francji, czeka go kolejny pojedynek z drużyną z tego kraju. Rywalem byłby zespół Arago de Sete lub Narbonne Volley. Po pierwszym pojedynku to druga ekipa jest faworytem, wygrawszy 3:1. Najpierw jednak PGE Skra Bełchatów musi zmierzyć się w PlusLidze z Cuprum Lubin – kolejnym zespołem, który nie może w meczach ligowych wyjść z serii porażek.