Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Po sobotnich półfinałach ŁKS podejmie BKS w finale Pucharu Polski siatkarek

Tauron Liga
Po sobotnich półfinałach ŁKS podejmie BKS w finale Pucharu Polski siatkarek
Po sobotnich półfinałach ŁKS podejmie BKS w finale Pucharu Polski siatkarekPiotr Sumara, Tauron Liga
Siatkarki ŁKS Commercecon Łódź w pierwszym sobotnim meczu półfinałowym Tauron Pucharu Polski pokonały PGE Rysice Rzeszów 3:2, choć przegrywały już 0:2. Mecz dostarczył wielkich emocji, a o wygranej mistrzyń Polski zdecydowała gra na przewagi w tie-breaku! Ale po rywalizacji tych dwóch drużyn można się było tego spodziewać.

"W tym meczu było wyjątkowo dużo wzlotów i upadków z naszej strony" – podsumowała MVP spotkania Valentina Diouf, włoska atakująca ŁKS-u Commercecon Łódź. "Na początku bardzo się męczyłyśmy i miałyśmy ogromne problemy z grą. Potrafiłyśmy jednak znakomicie wyjść z bardzo trudnej sytuacji. Nie jest łatwo podnieść się, przegrywając już 0:2, a my po słabym początku rozegrałyśmy potem znakomite trzy sety, cały czas szukając większej stabilności w grze" - kontynuowała Włoszka zanim stonowała nastrój:

"Jestem ogromnie dumna z naszej drużyny, ale tak naprawdę nic jeszcze nie osiągnęłyśmy, bo przyjechałyśmy do Nysy wygrać Tauron Puchar Polski. Na razie zrobiłyśmy tylko pierwszy krok, awansując do finału. Najważniejszy teraz jest niedzielny finał i to, żebyśmy się nie zmarnowały tego wysiłku poświęconego, aby wygrać półfinał".

Prześledź półfinał ŁKS-Rysice punkt po punkcie

W ekipie rywalek z Rzeszowa widać było ogromne emocje i żal straconej okazji. "Cóż, nasze mecze charakteryzują się dużą walką i zawsze są długie" – tłumaczy Aleksandra Szczygłowska, libero PGE Rysic Rzeszów. "Tym razem w Nysie bardzo fajnie zaczęłyśmy to spotkanie wygrywając pierwsze dwa sety. W trzeciej partii zabrakło nam trochę sił, a ŁKS zaczął coraz lepiej grać, zwłaszcza na zagrywce. Trzeba im oddać, że utrzymały nerwy na wodzy do końca spotkania. Tak naprawdę wszystko co miały rzuciły na jedną kartę, no i na koniec okazały się lepsze" – dodaje.

W drugim półfinale nie było tak wyrównanej walki. Wyżej notowane bielszczanki pewnie pokonały 3:0 UNI Opole. Już w pierwszym secie siatkarki BKS Bostik triumfowały do 14, szybko studząc zapał ekipy z Opola. 

Sprawdź przebieg poszczególnych setów BKS-UNI

W niedzielę, początek o godz. 14:45, w wielkim finale spotkają się zatem ŁKS i BKS – druga i czwarta ekipa po zakończeniu fazy zasadniczej Tauron Ligi. Bielszczanki mają za sobą wspaniały sezon zasadniczy, ale łódzka ekipa to przecież aktualne mistrzynie kraju. 

"Przyjechałyśmy do Nysy z nastawieniem, by zdobyć trofeum" – mówi Julia Nowicka, rozgrywająca BKS Bostik. "Nikt nie będzie pamiętać, kto w tej rywalizacji był drugi czy trzeci, liczą się tylko zwycięzcy" – dodaje.

Niedzielny finał transmitowany będzie w Polsacie Sport (od. 14:30 studio). W półfinałowych rywalizacjach atmosfera w Hali Nysa była bardzo gorąca, na trybunach zasiadło blisko 1700 widzów. W trakcie finału spodziewana jest jeszcze wyższa frekwencja, a najwięcej hałasu z pewnością zrobią fani ŁKS-u, którzy liczą na pierwszy triumf swych siatkarek w Nysie.

Łodzianki wcześniej dwukrotnie grały w finale Pucharu Polski w Hali Nysa, ale najpierw przegrały z Grot Budowlanymi Łódź, gdy po raz pierwszy w 2018 graliśmy w tym mieście, oraz uległy przed rokiem Chemikowi Police. Teraz mają szansę na kolejny triumf w pucharze po 38 latach czekania!