Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Jastrzębski zdobył Uranię, olsztynianie nie zatrzymali mistrzów Polski

Indykpol AZS Olsztyn
Jastrzębski zdobył Uranię, olsztynianie nie zatrzymali mistrzów Polski
Jastrzębski zdobył Uranię, olsztynianie nie zatrzymali mistrzów PolskiIndykpol AZS Olsztyn
Siatkarzom Indykpolu AZS Olsztyn nie udało się przed własną publicznością pokonać Jastrzębskiego Węgla czy choćby wyrwać seta. Akademicy z Kortowa ulegli ekipie z południa Polski 0:3. Statuetkę MVP otrzymał Norbert Huber.

Zawodnicy prowadzeni przez Javiera Webera w nowym roku odnieśli tylko jedno zwycięstwo, zresztą bezcenne również dla ich sobotniego rywala. Na początku stycznia pokonali dotychczasowego lidera PlusLigi, ekipę Projektu Warszawa. Od tego momentu Jastrzębski Węgiel wrócił na szczyt i umocnił się po kolejnym potknięciu warszawian.

Prześledź mecz AZS Olsztyn - Jastrzębski Węgiel punkt po punkcie

Do sobotniego starcia z nowym liderem – Jastrzębskim Węglem, olsztynianie przystępowali bez zbędnej presji, świadomi różnicy potencjałów. Przy wypełnionej po brzegi Hali Urania siatkarze Indykpolu AZS rozpoczęli w najmocniejszym składzie: Tuaniga, Szerszeń, Karlitzek, Jakubiszak, Sapiński, Souza, Hawryluk (libero). 

Najbliżej zwycięstwa akademicy z Kortowa byli w pierwszej partii. Zawodnicy prowadzeni przez Javiera Webera długo grali punkt za punkt, prowadząc jeszcze 19:18 tuż przed decydującą fazą seta. Końcówka należała jednak do gości, którzy wygrali 25:22.

Druga i trzecia odsłona, mimo stosunkowo bliskiego wyniku (25:20 i 25:22), ponownie padły łupem gości. Olsztynianie mieli problemy ze skutecznością w ataku, a mimo zmian, które przeprowadził argentyński szkoleniowiec Indykpolu AZS (wprowadzenie Szymendery za Karlitzka i Armoy za Souzę), nie przyniosły pożądanego skutku. 

Ostatecznie to mistrzowie Polski pewnie dopisali do ligowej tabeli trzy punkty. Statuetkę MVP otrzymał Norbert Huber, który w sobotę potrafił wykazać się i na zagrywce, i w bloku, i w ataku.

"Ekipa z Jastrzębia bardzo dobrze zagrała w bloku. Nie mogliśmy sobie z tym poradzić, nawet na sytuacyjnych piłkach. Dwa czy trzy bloki w jedną bądź drugą stronę robią różnicę – co widać po końcowym wyniku. W pierwszym i trzecim secie nie byliśmy tak daleko. Natomiast jak nasi rywale „odjechali”, to ciężko było nam ich dogonić" – powiedział po meczu Nicolas Szerszeń.