Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Burmistrz Nysy zarządził pilną ewakuację. Mecz Stali ze Skrą Bełchatów został przełożony

Adrian Wantowski
Nysa znajduje się pod wodą. Stal przekłada kolejny mecz
Nysa znajduje się pod wodą. Stal przekłada kolejny meczČTK / AP / KG PSP
Powódź w Nysie ma swoje oddziaływanie na rozgrywki PlusLigi. Najpierw przełożone zostało spotkanie Stali z Asseco Resovią Rzeszów, ponieważ siatkarze wracali do domów ratować swój dobytek. Teraz burmistrz Nysy ogłosił pilną ewakuację, a hala służy do pomocy dla powodzian. 

Nysa przeżywa prawdziwy dramat. Od kilku dni miasto jest regularnie zalewane, a dodatkowo istnieje ryzyko przerwania wału. Z tego powodu burmistrz Nysy ogłosił pilną ewakuację. "Jestem zmuszony ogłosić ewakuację. Sytuacja jest bardzo groźna, zagraża zdrowiu i życiu. Powodem ogłoszenia ewakuacji jest bardzo duże, rosnące, ryzyko przerwania wału przy ul. Wyspiańskiego(…). Sytuacja może potoczyć się w najgorszą stronę, czyli przebicie wału i fala z koryta rzeki pójdzie w kierunku miasta". 

Stal Nysa miała rozegrać mecz ze Skrą Bełchatów we własnej hali 19 września. Wiemy, że teraz siatkarze, kibice i mieszkańcy Nysy mają inne rzeczy na głowie, czyli ratowanie miasta przed żywiołem. Zawodnicy żółto-niebieskich pomagają w ratowaniu. 

"Chłopaki ratowali katedrę. Jesteśmy dumni, że się tak zaangażowali. Pomagali między innymi z rozładowywaniem worków z piaskiem" – mówi na łamach TVP Sport prezes klubu Robert Prygiel. 

W tym samym wywiadzie dodał, że jest problem z kontaktem z zespołem. "Z dwoma przedstawicielami drużyny – członkiem sztabu i zawodnikiem, którzy w Nysie mieszkają na stałe – nie ma jednak kontaktu. Wiemy, że ich posesje mocno ucierpiały, więc nadal walczą z żywiołem. Domyślam się, że mogą nie mieć prądu" – przekazał Prygiel.  

Hala Stali Nysa służy obecnie jako miejsce schronienia dla mieszkańców miasta, więc siatkarze nie mają nawet możliwości zagrać meczu PlusLigi we własnym obiekcie. Gdyby nie nadchodziła druga fala, to byłaby opcja zagrać w innym, mniejszym obiekcie, ale przewidywania nie są optymistyczne. 

"Mamy nadzieję, że szybko wrócimy do własnej hali, choć aktualna sytuacja jest trudna. Jesteśmy bezpieczni z naszymi rodzinami, a to na ten moment jest najważniejsze" – czytamy w oświadczeniu PSG Stali Nysa. 

Prognozy nie są obiecujące. Trwa ewakucja miasta.