Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Jest półfinał! Polacy przemogli Serbów po maratonie w Bari

Michał Karaś
Jest półfinał! Polacy przemogli Serbów po maratonie w Bari
Jest półfinał! Polacy przemogli Serbów po maratonie w BariProfimedia
Morze potu i emocji przelało się przez halę w Bari, która oglądała heroiczną walkę Polaków z Serbami. Dwa sety na ostrzu noża, dwa koncertowe zwycięstwa Biało-Czerwonych i absolutnie zasłużona wygrana. Serbia pokazała wszystkie swoje atuty, ale nie wystarczyły na Polaków.

Jeszcze przed startem wtorkowego meczu z Serbią wiedzieliśmy, że w półfinale – jak podczas dwóch ostatnich edycji mistrzostw Europy w siatkówce – czekają Słoweńcy. Tym bardziej trzeba było wspiąć się na wyżyny, by móc zrewanżować się za półfinał z 2019 i 2021 roku, w końcu wchodząc do finału. Zanim jednak można było rozmarzyć się o finale, przyszło na pustawej hali w Bari walczyć z Serbią.

Pierwszy set stracony na finiszu

Mecz zaczął się dalece od oczekiwań – po szybkim pierwszym punkcie nieskuteczny blok i kończenie akcji pozwoliły Serbom uciec na 5:1 i nerwy zaczęły się przedwcześnie. Na szczęście niedługo trzeba było czekać na pierwszy skuteczny blok, później autowy atak Serbów i pewny atak środkiem Hubera – tak udało się dogonić rywali na 9:9. 

Natychmiast uciekli na cztery punkty, drugą już przerwę wykorzystał trener Grbić i podziałało: dwa mocne ataki ze skrzydeł i dwa błędy Serbów, ponownie remis (13:13). Serbowie uciekli jednak ponownie, co stało się schematem pierwszego seta: szybko tracone punkty i gonienie wyniku. Bez skutecznych skrzydeł Polacy mieli problemy z punktowaniem. 

Dopiero przy stanie 18:17 to Polacy byli na prowadzeniu i raz jeszcze radość nie trwała długo. Potężne zagrywki i skuteczne ataki po bloku przywróciły przewagę Serbii (23:21). Gdy więc Leon podniebnym blokiem zgasił atak na wagę remisu 23:23, trener Kolaković wziął ostatni czas. Przeciwnicy mieli piłkę setową, ale Huber wyrównał atakiem ze środka i następnie posłał asa. Zapowiadała się walka na styku, jednak autowy atak dał Serbii pierwszą partię przy wyniku 28:26.

Polski koncert w drugim secie

Początek drugiej odsłony miał jedną różnicę względem pierwszej: ożył Kaczmarek, a z nim atak skrzydłami. Efekty były natychmiastowe: to Polacy odjechali z wynikiem na 10:6, a po drugiej stronie pojawiły się nerwy i spadła skuteczność Pericia z Luburiciem w przyjęciu. Tym razem trenerowi Kolakoviciowi nie pomogła przerwa, Biało-Czerwoni złapali luz i grali już swoje. 

Kiedy Leon wstrzelił się kolejno z ataku i z zagrywki, przewaga wzrosła do 16:9. Nawet piłka broniona zza słupka skończyła się doskonałym atakiem Janusza obok bloku (18:10). Następnie as Kochanowskiego czy kolejny potężny atak Hubera środkiem dały kolosalną przewagę 21:11. Co prawda Serbowie uratowali honor kilkoma dodatkowymi punktami, ale setbol dla Polski był już przy stanie 24:15. Skuteczna obrona Aleksandra Śliwki i pewny atak Wilfredo Leona zamknęły partię.

Horror z happy endem, 36:34!

Z początku wyrównany, trzeci set wydawał się iść po myśli Polaków, gdy Leon posłał dwa potężne asy z rzędu. Uciec się jednak nie udało, Serbowie odpowiedzieli tą samą bronią: punktową zagrywką. Odpowiedzi było więcej, nawet przy popełnianiu błędów, czego efektem była długotrwała gra punkt za punkt, nie zawsze na najwyższym poziomie. 

Dopiero udany blok Kaczmarka dał Polakom oddech i przewagę 19:17, której jednak Serbowie utrzymać nie pozwolili, wyrównując natychmiast. A gdy Kaczmarek atakował w aut (20:21), Nikola Grbić musiał poprosić o czas. 

Serbia utrzymała przewagę, ale kiwka Śliwki i as Kochanowskiego dały Polakom setbol. Pierwszy obroniony, drugi obroniony, a po trzecim to rywale otrzymali szansę na skończenie seta. Udało się obronić, ale as i zepsuta zagrywka Hubera przywróciły status quo, a kolejną przewagę wypracowali dopiero Serbowie przy 32:31. Asy przeplatały się z fatalnymi zagrywkami – emocje dawały się we znak wszystkim. W niewyobrażalnie stresujących okolicznościach Polacy wygrali 36:34 po skutecznym bloku.

Czwarty set zdobyty blokiem

Jakby kibice w trzecim secie nie byli dość blisko zawału, zawodnicy obu drużyn ponownie nie chcieli pozwolić przeciwnikom uciec, grając wyjątkowo ofiarnie po obu stronach siatki. Dopiero punktowy blok pozwolił Biało-Czerwonym uciec na 10:8. Element, który okresami zawodził, dał Polakom kluczową przewagę w czwartym secie: dzięki niemu przewaga urosła do czterech oczek (15:11).

Tymczasem po serbskiej stronie nerwy brały górę – zawodnicy nie tylko głośno krzyczeli i kłócili się z arbitrami, ale też stracili precyzję zagrań. Dzięki kolejnemu autowemu atakowi Polska prowadziła już 18:13, a po chwili skuteczny blok Śliwki dał Polakom już 21:15! Nawet próbując ataku rywale jakby wiedzieli, że tego bloku nie przejdą. 

A gdy Semeniuk punktował kolejno atakiem po skosie i asem serwisowym na wagę piłki meczowej, Serbom pozostało rozłożyć ręce. Jeszcze wybroniony atak i ostatni atak meczu: Śliwki obok serbskiego bloku, na wagę wygranej w secie 25:17 i 3:1 w meczu

Teraz przed Polakami wylot do Rzymu, by rozegrać półfinał mistrzostw Europy ze Słowenią. Na najszybszą relację tekstową z tego meczu zapraszamy oczywiście do Flashscore, już w czwartek o 18:00!