Japonia rozbita w Fukuoce, fantastyczny mecz polskich siatkarzy w Lidze Narodów

Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Japonia rozbita w Fukuoce, fantastyczny mecz polskich siatkarzy w Lidze Narodów

Japonia rozbita w Fukuoce, fantastyczny mecz polskich siatkarzy w Lidze Narodów
Japonia rozbita w Fukuoce, fantastyczny mecz polskich siatkarzy w Lidze NarodówAFP
Biało-Czerwoni zagrali jak z nut i tylko chwilami, gdy zdejmowali nogę z gazu, Japończycy byli w stanie odrabiać część strat. Całości nie odrobili w żadnym secie, dając polskiej reprezentacji efektowną wygraną 3:0 (25:17, 25:15, 25:20).

Po sześciu rozegranych meczach Ligi Narodów Polacy i Japończycy znaleźli się na sąsiadujących miejscach w tabeli, obie drużyny miały tylko po jednej porażce. Japończycy mogli zaś w piątek liczyć na atut szczelnie wypełnionej własnej hali w Fukuoce. 

Sprawdź dynamikę meczu Japonia - Polska punkt po punkcie

Świetny start Polaków

Pierwszy set zapewnił kibicom wiele emocji, ale bardzo szybko okazało się, że nawet efektowne ataki i przewaga w asach serwisowych nie dadzą zawodnikom Nipponu przewagi. Zbyt często rozbijali się o polski blok, a Biało-Czerwoni chwilami grali jak z nut. Asów może nie było, ale potężne polskie zagrywki były źródłem ogromnych problemów dla gospodarzy. 

Ataki środkiem Kochanowskiego czy Hubera przechodziły modelowo, Kurek i Semeniuk punktowali atakiem jeszcze częściej, a polski blok działał prawie modelowo. Wszystko to oznaczało, że uzyskana wcześnie (11:7) przewaga czterech oczek nie spadła do końca, a tylko rosła. Nawet najskuteczniejszy w ataku Miyaura zdołał uciułać tylko cztery punkty w całym secie, gdy Biało-Czerwoni widowiskową odsłonę domknęli wynikiem 25:17.

Jeszcze większa przewaga w drugim secie

Druga partia rozpoczęła się nieco niepewnie, ale bardzo szybko Polacy ponownie złapali odpowiedni rytm, na co odpowiedzią były chwilami aż zbyt proste błędy Japończyków. W grze utrzymywały ich imponujące akcje, jak ta poniżej.

Od stanu 8:7 dla Polski set błyskawicznie zaczął Azjatom uciekać, po serii czterech oczek dla Biało-Czerwonych. Japonia co prawda grała w składzie dalekim od najsilniejszego, a mimo to zaskakujące były błędy odbić czy słabość w ataku czołowych zawodników. Przy stanie 20:11 Polacy grali już na wielkim luzie i spokojnie zapisali na swoim koncie 25:15.

Bez zagrożenia do samego końca

Biało-Czerwoni nakręcali się wzajemnie również w trzeciej partii. Gdy Aleksander Śliwka zaliczył autowy atak – ku uciesze gospodarzy – przy pierwszej możliwej okazji poprawił się nie do obrony. Philippe Blain był bezradny, a jego kolejne przerwy nie były w stanie pomóc w poskładaniu Nipponu do kupy, podczas gdy Nikola Grbić pozostawał bez żadnego wykorzystanego czasu.

Gdy Otsuka zdołał przebić się nad blokiem, chwilę później Yamauchi niecelnym serwem odebrał Japonii impet, a złe dogranie wyłączyło Miyaurę z ataku, oddając kolejny punkt Polakom. Przewaga wzrosła do 18:10 i mecz wydawał się nie do uratowania, ale rosnąca skuteczność i wielka determinacja pozwoliła gospodarzom nieco nadrobić. Rozluźnieni Biało-Czerwoni stali się też mniej skuteczni, ale bufor był tak duży, że uśmiechy na twarzach pozostały. Japonia zdołała po raz pierwszy w meczu dojść do 20 punktów i wtedy ich nadzieje skrócił najskuteczniejszy w trzeciej odsłonie Aleksander Śliwka. 

Tabela po piątkowym meczu Polaków może cieszyć
Tabela po piątkowym meczu Polaków może cieszyćFlashscore