Siatkarze przespali dwa sety, powrót do rywalizacji się nie udał
Obie drużyny miały po dwa zwycięstwa, zatem ostatni mecz grupowy podczas igrzysk był dla siatkarzy pojedynkiem na szczycie. Nawet w przypadku porażki awans do fazy pucharowej wydawał się bardzo realny, a mimo to kibice w paryskiej hali wyraźnie liczyli na dobry występ i zajęcie pierwszej pozycji w grupie B.
Prześledź mecz Polska - Włochy punkt po punkcie
0:1. Nieoczekiwany spadek skuteczności
Nieco asekuracyjny początek meczu z obu stron przyniósł szybką przewagę Biało-Czerwonym, a bufor dwóch oczek udało się utrzymać do wyniku 10:8. Wówczas skuteczność Polaków spadła drastycznie, podczas gdy siatkarze Włoch wrzucili wyższy bieg i rozpoczęli efektowne wyprzedzanie.
Seria pięciu punktów przyszła nadspodziewanie łatwo – przyjęcie w naszej drużynie nie działało, a liczba błędów rosła. Nawet psute zagrywki czy ataki Włochów nie dawały wytchnienia. Nikola Grbić już przy stanie 12:16 miał dwie wykorzystane przerwy, a jego ton stawał się coraz surowszy. Nie pomogło, od tego moment do końca seta udało się ugrać jeszcze tylko trzy oczka, a Italia dojechała do końca seta bardzo szybko. 25:15, a najlepszy z Biało-Czerwonych Norbert Huber miał raptem trzy zdobyte punkty.
0:2. Lepsze momenty, wynik wciąż zły
Scenariusz zaczął się powtarzać w drugiej partii: skromne prowadzenie na starcie i ponownie szybka ucieczka Azzurrich od 7:6 dla Polski do 8:10 i 9:13. Chwilami zawodnicy patrzyli po sobie, jakby wypatrywali nadziei. Jeśli ataki Polaków przechodziły na drugą stronę, to były to ataki środkiem, wciąż zbyt rzadko punktowe. Największą siłą rywali był spokój – Włosi nie grali wybitnej siatkówki, ale korzystali z bezradności Biało-Czerwonych.
Nadzieja przyszła, gdy skuteczność w ataku poprawili Kurek i Leon, a polscy siatkarze podjęli próbę rimonty przy dramatycznym stanie 13:20. Z sześciu kolejnych punktów pięć padło łupem Polaków i przy wyniku 18:21 po raz pierwszy to włoski trener zażądał chwili na rozmowę z podopiecznymi. Cel osiągnął: Azzurri nie oddali już ani oczka do końca. 25:18.
1:2. Powrót w ostatnim momencie
O ile w dwóch pierwszych setach przynajmniej na starcie Polacy mieli prowadzenie, o tyle w trzecim już początek był problematyczny. Zepsute zagrywki, autowe ataki – Włosi wydawali się mieć ułatwione zadanie. Gdzie w takiej sytuacji szukać nadziei? Ciężar wzięli na siebie Kamil Semeniuk pod siatką i Wilfredo Leon w drugiej linii, punkt po punkcie dodając kolegom wiary, a Włochom nie pozwalając uciec z wynikiem.
Gdy kolejna petarda Leona dała Polakom pierwsze w meczu prowadzenie za półmetkiem seta, trener De Giorgi natychmiast wziął czas i zwrócił uwagę zawodnikom, że Semeniuka trzeba zatrzymać przede wszystkim. Udało się, ponieważ Biało-Czerwoni właśnie na Kamilu chcieli oprzeć atak. Italia odjechała na 22:20, będąc o trzy punkty od wygrania meczu. Semeniuk zepsuł jeszcze serwis, ale punktowy blok na Lavii pomógł dojść do 23:23, po czym ten sam Semeniuk uratował piłkę, po której Polacy mogli zamknąć seta. Co prawda dopiero na przewagi, ale Kurek asem dał wygraną 26:24!
1:3. Italia górą po dobrej końcówce
Wyraźnie uskrzydleni i podbudowani polscy siatkarze utrzymali niezłą skuteczność na początku czwartej partii. Huber i Kurek wzięli na siebie znaczną część ciężaru, a – a propos ciężaru – Włosi musieli coraz lepiej rozgrywać akcje taktycznie, by punktować.
Niestety, od stanu 16:15 rywale ponownie złapali przewagę i uciekli aż na 20:16 po autowym ataku Kurka. Seria punktów dla Italii oznaczała, że już przy stanie 24:18 mieli mecz w garści. Lavia wyrzucił solidnie, Kurek nie dał rywalom szansy zagrywką, ale nieduży aut przy trzeciej meczowej oddał mecz Włochom. Tym samym w poniedziałek Polacy zmierzą się w fazie pucharowej ze Słowenią. Jeśli mają powalczyć o medal, taki mecz nie może się powtórzyć.