Projekt górą 3:1 u siebie, przed nimi wyjazdowa część finału CEV Challenge Cup
Gospodarze świetnie rozpoczęli środowe spotkanie, głównie dzięki udanym blokom środkowych Jurija Semeniuka i Andrzeja Wrony. Było 3:0, 6:3 i później długo przewaga stołecznej drużyny oscylowała wokół 2-3 punktów. Skuteczny był Linus Weber, który w podstawowej szóstce zastąpił Bartłomieja Bołądzia, spokojem i sprytem imponował Francuz Kevin Tillie. Po bloku niemieckiego atakującego na tablicy wyników pojawiło się 16:12, a w końcówce premierowej partii prowadzenie pewnie grających warszawian jeszcze urosło.
W drugiej długo trwała wyrównana walka, ale zawodnicy trenera Piotra Grabana popełniali więcej błędów. Kilku ataków nie skończył Weber, mylił się Artur Szalpuk, "zaciął się" blok. Z kolei w ekipie włoskiej dobrze zaczęła funkcjonować zagrywka, szczególnie Gianluki Galassiego, a skutecznością zaczął imponować Kanadyjczyk Eric Loeppky. Po jego asie zrobiło się 15:14 dla gości, którzy w końcówce zwiększyli prowadzenie, a jego rodak polskiego pochodzenia Arthur Szwarc pewnym zbiciem zakończył seta. 25:21 dla Monzy i 1:1 w meczu.
Na początku trzeciej odsłony zrobiło się nerwowo, bo trener Projektu sugerował, że technika uniemożliwiła mu przerwanie akcji challengem, gdy dopatrzył się nieprawidłowego zagrania rywali. Skończyło się żółtą kartką dla protestującego Grabana.
Włoska drużyna była na prowadzeniu, ale najpierw blokiem do remisu doprowadził Wrona, a po chwili "poprawił" serwisem i zrobiło się 10:9. Później w roli głównej wystąpił jego ukraiński kolega ze środka siatki Semeniuk. Szybująca zagrywka wybranego później najlepszym zawodnikiem (MVP) spotkania Ukraińca sprawiła przeciwnikom sporo kłopotów. W tych okolicznościach gospodarze odskoczyli na 16:11. Rozpędzeni warszawianie wygrali tę partię do 18, a zakończył ją dwoma udanymi serwisami rezerwowy Karol Borkowski.
Pierwsze fragmenty czwartego seta to nieudane zagrania gospodarzy i szybko zrobiło się 3:9. Zaczęło się mozolne odrabianie strat (8:11, 12:13), aż udało się doprowadzić do remisu 14:14. Przy 16:17 swój moment miał Szalpuk, który trzema atakami zapewnił miejscowym niewielką przewagę, a następnie dwoma asami doprowadził do 24:18. Zwycięstwo warszawian w pierwszym finałowym starciu przypieczętował Tillie.
Siatkarze Projektu zrobili duży krok ku zdobyciu Pucharu Challenge i na rewanż udadzą się do Monzy z trzypunktową zaliczką, a stracony set nie będzie miał znaczenia. Trofeum zapewni im każda wygrana bądź porażka 2:3. Przegrana 0:3 albo 1:3 oznaczać będzie konieczność rozegrania tzw. złotego seta.
W tym najmniej prestiżowym europejskim pucharze triumfował dotychczas jeden polski zespół - w 2012 roku Tytan AZS Częstochowa, który w finale okazał się lepszy od... drużyny z Warszawy, ale jeszcze pod szyldem AZS Politechnika.