Roma bez Zalewskiego wypracowała niezłą przewagę przed rewanżem
Choć Baskom puchary nie obce, to pierwszy raz przyszło im walczyć z Romą. Wspomnień dobrych mieć nie będą, ponieważ już po 13 minutach na Stadio Olimpico mieli jedną bramkę do odrobienia. Dybala doskonale dostrzegł Abrahama na prawym kraju pola karnego, a ten dociągnął piłkę pod linię końcową i niekonwencjonalnie wrzucił do wbiegającego w bramkę El Shaarawiego.
Dopiero po 20 minutach Real Sociedad przypomniał sobie, że wygrał trzy ostatnie wyjazdy i musi czymś odpowiedzieć. Takefusa Kubo trafił w słupek strzałem z bliskiej odległości, podczas gdy Chris Smalling ledwie uniknął skierowania piłki do własnej siatki. Jednak gospodarze zachowali zimną krew i do przerwy nie dali sobie strzelić gola.
Początkowe wymiany w drugiej połowie były zacięte, a żadna ze stron nie była w stanie przejąć kontroli nad przebiegiem meczu i klarownych okazji brakowało. W rezultacie obaj menedżerowie zwrócili się ku swoim ławkom w nadziei, że rozpalą iskrę w ostatniej tercji. Zmiany niemal natychmiast wywarły wpływ na grę gospodarzy, gdy Andrea Belotti wpadł na bramkę i oddał potężne uderzenie w poprzeczkę.
Gdy czas mijał w ostatnich 10 minutach, a my oswoiliśmy się już z brakiem Nicoli Zalewskiego w składzie, Sociedad starał się podwyższyć stawkę w pogoni za późnym wyrównaniem. Jednak Mikel Merino zmarnował wspaniałą okazję, a bramka była na wyciągnięcie ręki.
Zawodnicy Sociedadu mogli żałować straconych okazji. Roma podwoiła bowiem swoją przewagę na trzy minuty przed końcem dzięki Marashowi Kumbulli, który wykończył rożnego Dybali. A więc ten sam Dybala, który ostatnio rozczarował, w Europie ponownie okazał się kluczowy. Przed rewanżem w San Sebastian w przyszłym tygodniu sytuacja Romy wygląda bardziej komfortowo niż można było się spodziewać.