Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Rewanż za rewanżem, czyli mundialowa rywalizacja Argentyny z Holandią

Rewanż za rewanżem, czyli mundialowa rywalizacja Argentyny z Holandią
Rewanż za rewanżem, czyli mundialowa rywalizacja Argentyny z HolandiąProfimedia
Argentyna i Holandia od lat mają jasny cel - wygrać mistrzostwa świata. Obie reprezentacje wielokrotnie więc wpadały na siebie w kluczowych fazach turnieju. Piątkowe starcie będzie szóstym pojedynkiem obu ekip na mundialach, których bilans jest idealnie równy. Kto zdobędzie historyczną przewagę?

Rywalizacja obu ekip na największej piłkarskiej scenie zaczyna się w 1974 roku. Wówczas Argentyna i Holandia weszły do drugiej rundy turnieju, w której mecze wciąż rozgrywano systemem grupowym. Aby znaleźć się w finale, trzeba było wygrać swoją grupę. Los chciał, że już w pierwszym spotkaniu na tym etapie wpadły na siebie obie te ekipy.

Spotkanie zakończyło się jednak bolesną klęską Argentyńczyków, którzy oglądali strzelającego dwie bramki Johana Cruyffa, a ostatecznie polegli aż 0:4. Holandia z 1974 zapisała się złotymi zgłoskami w historii piłki nożnej, przede wszystkim za sprawą futbolu totalnego, jaki preferował Rinus Michels. Piłkarze Oranje nie byli przypisani do pozycji - razem atakowali i razem bronili. Ostatecznie polegli w finale przeciwko RFN, ale w całej Argentynie dobrze zapamiętano tę porażkę i tylko czekano na okazję do rewanżu. 

Wielki finał

Ta przyszła w wymarzonym dla nich miejscu i momencie. Kolejne starcie Holandii z Argentyną to bowiem finał mistrzostw świata rozgrywanych w Argentynie w 1978 roku. Albicelestes z Mario Kempesem w składzie pragnęli zwycięstwa w kraju pochłoniętym brudną wojną po zamachu stanu w 1976 roku. Wygrana na mundialu miała wtedy dać radość Argentyńczykom, którzy byli przejęci aresztowaniami, torturami i morderstwami.

Finał był brudny, nie brakowało w nim agresywnej gry i skandali sędziowskich. Argentyńczycy regularnie kradli czas i uciekali się do brutalnych wślizgów. Gospodarze objęli prowadzenie po golu niesamowitego na tamtym turnieju Kempesa. W drugiej części gry kontynuowali swoje gierki, udając kontuzje i czekając na ostatni gwizdek. O mało co ich to jednak nie zgubiło. 

W 82. minucie spotkania wyrównał wprowadzony przez legendarnego Ernsta Happela Dick Nanniga. Nagle okazało się, że Argentyna nie ma czego bronić, a to Holendrzy byli bliżej wydarcia zwycięstwa. W doliczonym czasie gry miała miejsce sytuacja, która mogła zmienić bieg futbolowej historii.

Futbolówkę w polu karnym dostał Rob Rensenbrink, który uderzył z ostrego kąta w kierunku bramki. Piłka minęła Ubaldo Fillola i uderzyła w słupek... Gdyby wpadła do siatki, prawdopodobnie to Holandia zostałaby mistrzem świata, a Resenbrink byłby królem strzelców mundialu, mając sześć strzelonych bramek. 

Tymczasem 1978 rok pozostaje rokiem pierwszego triumfu Argentyny na mundialu, a twarzą tamtego turnieju pozostaje Kempes, który strzelił gola w dogrywce i został królem strzelców z sześcioma bramkami na koncie. Wynik w końcowych minutach podwyższył jeszcze Daniel Bertoni i Argentyna wygrała 3:1. Tym razem to Holendrzy czekali na swoją okazję do rewanżu. 

Spotkanie po 20 latach

Czekali aż dwie dekady, ale doczekali się ćwierćfinału na mundialu we Francji w 1998 roku. Znowu musieli zmierzyć się z drużyną Daniela Passarelli. W 1978 był on kapitanem Albicelestes, a dwadzieścia lat później pełnił rolę selekcjonera swojej kadry.

Obie drużyny zaczęły wtedy bardzo ofensywnie i szybko na tablicy wyników widniał remis 1:1, po golach Patricka Kluiverta i Claudio Lopeza. O ostrości widowiska niech świadczy fakt, że w drugiej połowie podobna statystyka miała miejsce w rubryce czerwonych kartek. W 76. minucie ukarany został Arthur Numan, z kolei w 88. minucie za uderzenie w twarz Edvina van der Sara z boiska wyleciał Ariel Ortega. 

Mecz zakończył się jednak pięknym akcentem, o ile takie sformułowanie wystarcza do opisania jednej z najbardziej charakterystycznych bramek tamtego mundialu i holenderskiego futbolu. W ostatniej minucie podstawowego czasu gry fantastycznym kunsztem technicznym w polu karnym popisał się Dennis Bergkamp. Nielatający Holender wysłał Argentynę do domu, a Holandię do strefy medalowej. To oczywiście nie koniec rywalizacji obu drużyn. Teraz przyszła przecież kolej na rewanż ze strony Albicelestes. 

Najnowsza historia

Mecz pomiędzy oboma reprezentacjami na mundialu w 2006 roku jest jedynym, który miał miejsce w fazie grupowej. Mówimy o ostatniej kolejce gier, do której oba zespoły podchodziły z sześcioma punktami i zagwarantowanym awansem do fazy pucharowej. To Argentyna miała jednak dużo lepszy bilans bramek, więc to jej wystarczał remis do obrony pierwszego miejsca. 

Było to jedyne spotkanie obu ekip na mundialu, którego nie możemy umieścić na półce wielkich hitów. Skończyło się na bezbramkowym remisie, a wart odnotowania jest tylko fakt, że na boisku biegał już wtedy jeden zawodnik, który do dzisiaj zachował miejsce w składzie i prawdopodobnie zagra również w pojedynku w Katarze. Mowa oczywiście o Leo Messim

Mecze w fazie grupowej i fazie pucharowej to niemal dwa różne systemy walutowe, więc nie ma co ich do siebie porównywać. Rewanż za 1998 rok i potyczkę we Francji Albicelestes mogli więc wziąć na mundialu w Brazylii w 2014 roku. Tam doszło do spotkania Argentyny z Holandią na etapie półfinału!

Składy z półfinału MŚ Holandia - Argentyna w 2014 roku
Składy z półfinału MŚ Holandia - Argentyna w 2014 rokuFlashscore

W regulaminowym czasie gry nie działo się co prawda zbyt dużo, dogrywka również nie przejdzie do annałów piłki nożnej, ale oczywiście rzuty karne musiały mieć swoją dramaturgię. Co najważniejsze - zachowana została ciągłość rewanżowania się sobie nawzajem, bo to przecież Argentyna zameldowała się wtedy w finale.

Bohaterem został wówczas argentyński bramkarz Sergio Romero. Już na starcie konkursu jedenastek obronił strzał Rona Vlaara, a w trzeciej kolejce popisał się jeszcze lepszą interwencją przy uderzeniu Wesleya Sneijdera. Piłkarze Albicelestes byli nieomylni - swoje próby wykorzystali Messi, Ezequiel Garay, Sergio Aguero i Maxi Rodriguez.

Po spotkaniu Louis van Gaal żałował, że nie mógł wykonać swojego słynnego numeru ze zmianą bramkarza na rzuty karne w ostatniej minucie dogrywki. Zrobił to w poprzedniej fazie tamtego turnieju, gdy wpuścił Tima Krula za Jaspera Cillesena, a ten został bohaterem w starciu z Kostaryką. Tym razem było to niemożliwe, bo doświadczony Holender miał już wykorzystany komplet trzech zmian. 

Ostatecznie obie reprezentacje grały ze sobą pięć razy na mundialach, z czego aż czterokrotnie w fazie pucharowej. Biorąc pod uwagę rozstrzygnięcia już po dogrywkach i rzutach karnych, obie ekipy wygrywały po dwa razy, a w jednym spotkaniu padł remis. W piątkowym starciu liczby przejdą na jedną ze stron, bo przecież ktoś awansuje do półfinału, a ktoś będzie mógł się pakować do domu.