Obie drużyny nie czekały na specjalny znak, aby ruszyć do ataku. Pierwsze minuty meczu rozgrywane były w niesamowitym tempie, a piłka co chwilę gościła pod jednym lub drugim polem karnym. Efektem takiej gry były dogodne okazje zarówno dla Rayo Vallecano, jak i Almerii. 

Już w 4. minucie dobrą pozycję do strzału wypracował sobie Gonzalo Melero. Jego uderzenie głową okazało się jednak minimalnie niecelne. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później świetną okazję miał jak zawsze niezwykle aktywny Isi Palazon. Zawodnik gospodarzy świetnie złożył się do strzału, ale Fernando Martinez popisał się doskonałą paradą i zdołał wybić piłkę na rzut rożny.

Nie minęły dwie minuty, a to zespół z Andaluzji znów stworzył sobie szansę na otwarcie wyniku. Tym razem to golkiper Rayo nie dał się pokonać, łapiąc futbolówkę po uderzeniu Leo Baptistao.

Kiedy minęło pół godziny gry, dynamika spotkania nieco spadła, za to w poczynania piłkarzy wkradło się sporo agresji. Zawodnicy nie oszczędzali się nawzajem, a żółtą kartkę zobaczyli m.in. Oscar Trejo, Sergio Akieme czy Lucas Robertone.

Pechowy Ely oraz wejście smoka Garcii

Na drugą część spotkania bardziej zmotywowana wyszła ekipa gości. Dzięki tej determinacji w 54. minucie spotkania podopieczni Andoniego Iraoli wyszli na prowadzenie. Palazon posłał precyzyjne dośrodkowanie z rzutu rożnego, a piłka chwilę później zatrzepotała w siatce Fernando Martineza. Strzelcem gola okazał się jednak Rodrigo Ely, zatem było to trafienie samobójcze. Trzeba jednak przyznać, że powtórki nie dały jednoznacznej odpowiedzi - wydaje się, że futbolówkę do siatki mógł skierować zawodnik Rayo.

Po kilku minutach gospodarze podwyższyli prowadzenie. Gracze Rubiego stracili piłkę na własnej połowie. Przejął ją Palazon, który posłał świetne prostopadłe podanie do Alvaro Garcii. Pomocnik zwiódł najpierw obrońcę, a następnie pewnym strzałem pokonał golkipera. Warto dodać, że zdobywca bramki pojawił się na murawie kilka sekund wcześniej, zmieniając Andresa Martina.

Goście szukali swoich szans na zdobycie gola kontaktowego, jednak defensywa Rayo była dobrze zorganizowana. Najbliższej zdobycia bramki był Diego Sousa, ale Stole Dimitrievski obronił jego strzał sprzed pola karnego, a później także dobitkę El Bilala Toure, choć Malijczyk i tak był na spalonym.

Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie. Dzięki trzem punktom zespół z Madrytu awansował na 5. miejsce w tabeli LaLiga. Być może Rayo uda się zatem spełnić marzenie o grze w europejskich pucharach w kolejnym sezonie.