Polkowiczanki nie dały rady Basket Bourges w Eurolidze
Dla obu zespołów środowy mecz miał kolosalne znaczenie, bo po 12 kolejkach miały taki sam bilans w grupie A (siedem zwycięstw i pięć porażek) i toczyły bezpośredni pojedynek o miejsce w play-off. Wyżej sklasyfikowane były mistrzynie Polski, które pierwszy mecz obu zespołów wygrały na wyjeździe 63:62, ale było jasne, że to zwycięzca spotkania w Polkowicach będzie bliższy miejsca w pierwszej czwórce.
Od początku rywalizacja była bardzo wyrównana i żadnej z drużyn nie udało się zdominować rywalek. Lekką przewagę miały przyjezdne, ale dopiero kiedy Laetitia Guapo zdobyła łatwe punkty wejściem pod kosz (11:15), trener Karol Kowalewski zdecydował się na poważniejszą ingerencję w poczynania swojego zespołu. Przerwa nie pomogła, bo kolejne punkty zdobył również zespół z Francji, ale następne minuty w wykonaniu polkowiczanek były już znacznie skuteczniejsze i nie tylko odrobiły straty, ale po trafieniu z dystansu Eriki Wheeler wyszły na prowadzenie 20:19.
Skuteczne ostatnie 30 sekund pierwszej kwarty sprawiło, że Basket drugą część spotkania rozpoczął prowadząc 23:20, a po wznowieniu gry różnica szybko wzrosła do siedmiu punktów (27:20). Niemoc rzutową BC przełamała Weronika Gajda, ale w kolejnych minutach trwała wymiana ciosów i przewaga przyjezdnych się utrzymywała.
Przy stanie 32:38 Yvonne Anderson śmiało weszła pod kosz i nie tylko trafiła, ale była jeszcze faulowana, wykorzystała rzut osobisty i zespół z Francji prowadził już dziewięcioma "oczkami". Pozostałe ponad trzy minuty tej odsłony spotkania były pokazem nieporadności obu ekip, bo łącznie zdobyły trzy punkty i w połowie meczu przyjezdne prowadziły 43:33.
Pomimo braku Stephanie Mavungi, zespół z Polkowic dobrze radził sobie na tablicach (23 zbiórki przy 21 rywalek), ale grał bardzo nieskutecznie. Na 35 prób rzutów z gry tylko 11 było skutecznych przy 18 na 37 drużyny z Francji.
Po 90 sekundach trzeciej kwarty zespół z Bourges prowadził już 50:33. Fatalną serię przerwała Weronika Telenga, która chwilę później trafiła znowu, ale nie był to bynajmniej sygnał do odrabiania strat. Mecz się wyrównał, trwała wymiana ciosów i przewaga Francuzek się utrzymywała. Dopiero przy stanie 42:57 udało się mistrzyniom Polski przełamać, zdobyły pięć punktów i trener Olivier Lafargue poprosił o czas.
Przerwa przyniosła oczekiwany efekt, bo chociaż do końca kwarty pozostawały blisko trzy minuty, dzięki agresywnej obronie przyjezdne nie pozwoliły mistrzyniom Polski zdobyć punktów, a same uzyskały sześć i przed ostatnią częścią spotkania prowadziły 66:47. To nie był jednak koniec emocji.
Po wznowieniu gry Polkowice zdobyły osiem punktów z rzędu i pojawiła się nadzieja, że jeszcze uda się odwrócić wynik meczu. Podopieczne trenera Kowalewskiego bardzo twardo broniły i drużynie z Francji bardzo ciężko było wypracować czystą pozycję rzutową. Po pięciu minutach miały na koncie tylko dwa oczka (60:68) i ich szkoleniowiec poprosił o przerwę.
I kolejny raz podziałała ona pozytywnie na jego zespół. Po wznowieniu gry Basket zdobył pięć punktów, odskoczył na 73:60 i losy spotkania były rozstrzygnięte. Mistrzynie Polski jeszcze walczyły, szybko rozgrywały ataki, ale na odrobienie strat już nie wystarczyło czasu.
BC przegrał 66:75 i w tabeli grupy A spadł na piąte miejsce. W ostatniej kolejce zespół trenera Kowalewskiego zmierzy się na wyjeździe z węgierskim Atomeromu KSC Szekszard, ale wynik tego spotkania będzie miał znaczenie czysto prestiżowe, bo Polkowice nie mają już szans znalezienie się w pierwszej czwórce, która awansuje do fazy play-off.