Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Polki przegrały 1:4 z Holenderkami w Rotterdamie

Michał Karaś
Polki przegrały 1:4 z Holenderkami w Rotterdamie
Polki przegrały 1:4 z Holenderkami w RotterdamieKNVB
Zaczęło się pięknie, od prowadzenia Biało-Czerwonych w pierwszej połowie. Później rozpoczął się jednak koncert wicemistrzyń świata, ku uciesze widzów na stadionie Sparty Rotterdam.

We wtorkowy wieczór reprezentantki Polski rozegrały drugi w kwietniu mecz towarzyski. Po wygranej 2:1 z Kostaryką na Stadionie Miejskim ŁKS w Łodzi Polki wybrały się na znacznie mniej gościnny grunt. W Rotterdamie przywitał je wypełniony w większości stadion tamtejszej Sparty, a na boisku – Pomarańczowe Lwice, ósma obecnie ekipa na świecie. 

Mecz rozpoczął się bardzo korzystnie dla Polek, ponieważ po półgodzinie gry to gościnie wyszły na prowadzenie. Po rzucie rożnym Weronika Zawistowska mocno uderzyła piłkę, posyłając ją nad bramkarką Holandii po rykoszecie. Ostatni kontakt z futbolówką zaliczyła Ewa Pajor i to jej zapisano gola.

Dla nas istotne było prowadzenie, ale nie można było się nim cieszyć przesadnie długo. Po zaledwie 10 minutach był już remis i z nim zawodniczki zeszły do szatni. Po strzale Lieke Martens piłka odbiła się od pleców Małgorzaty Grec i wpadła do siatki. Szkoda, bo chwilę wcześniej mogło być 2:0, gdyby Natalia Wróbel zdołała zmieścić piłkę w bramce.

Na nieszczęście Polek w tym meczu odblokowała się Lineth Beerensteyn. Holenderka zmarnowała cztery okazje w meczu z Niemkami, a przeciwko Biało-Czerwonym strzeliła już 6 minut po przerwie, z dośrodkowania Brugts.

Z przebiegu gry nic już nie wskazywało na możliwość powrotu Polek, nawet przy hurtowych wręcz zmianach w reprezentacji Holandii. Choć nasze reprezentantki swoje okazje wciąż miewały, to Pomarańczowe Lwice tworzyły ich po prostu znacznie więcej. Na kwadrans przed końcem wrzutkę Pelovej przedłużyła Beerensteyn, a egzekutorką była Lieke Martens, dla której była to 59. bramka w narodowych barwach. Wynik meczu na 4:1 ustaliła Jill Roord w 83. minucie.