Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Plusy i minusy Stevena Gerrarda jako kandydata na selekcjonera reprezentacji Polski

Hubert Nowicki
Plusy i minusy Stevena Gerrarda jako kandydata na selekcjonera reprezentacji Polski
Plusy i minusy Stevena Gerrarda jako kandydata na selekcjonera reprezentacji PolskiProfimedia
Od kilku tygodni toczy się narodowa dyskusja o następnym selekcjonerze reprezentacji Polski. Kandydatura jednego z nich jest mocno niespodziewana. Jak bowiem podał Tomasz Włodarczyk z serwisu Meczyki.pl, rozmowy z PZPN toczy Steven Gerrard.

Warto więc zastanowić się, jakie byłyby plusy i minusy ewentualnego zatrudnienia Gerrarda przez Cezarego Kuleszę. 

PLUS: Świetny ruch pod kątem marketingowym.

Mówimy o byłym piłkarzu, który w trakcie swojej kariery zagrał 504 spotkania na poziomie Premier League i jest 114-krotnym reprezentantem Anglii. W trakcie swojej kariery wygrał Ligę Mistrzów, a także wiele krajowych pucharów z Liverpoolem. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że samo w sobie nazwisko Gerrarda jest wielką marką w świecie piłki. 

Dodatkowo podbija to fakt, że mówimy o Angliku, którego losami jest zainteresowanych mnóstwo kibiców na Wyspach. Media w Anglii śledzą każdy ruch postaci pokroju Gerrarda i jeśli objąłby on polską reprezentację, biało-czerwoni na pewno byliby częstym tematem tamtejszej dyskusji. 

Śmiało można więc stwierdzić, że taki ruch znacznie otworzyłby polską federację na świat. Z Gerrardem za sterami kadry łatwiej byłoby pozyskiwać polskiej federacji sponsorów, a sytuacja Polaków stałaby się popularniejszym tematem poza granicami naszego kraju. 

PLUS: Preferowany ofensywny styl gry. 

Gerrard pochodzi z nowego pokolenia trenerów, które skupia się na futbolu ofensywnym. Polacy po kadencji Czesława Michniewicza zapewne bardzo życzyliby sobie, by reprezentacja grała ładniej, a nie skupiała się jedynie na defensywie. Pod wodzą Gerrarda na pewno nie byłoby mowy o murowaniu bramki i wybijaniu futbolówki jak najdalej od własnej bramki. 

W trakcie jego pracy w Rangers, szkocka drużyna zdobyła 407 bramek w 192 meczach, tracąc ich 139. Aż 124 mecze zakończyły się zwycięstwem ekipy Anglika. To najlepiej pokazuje ambicje Gerrarda jako szkoleniowca. W jego zespołach bardzo ważną rolę odgrywali boczni obrońcy, którzy pojawiali się blisko bramki przeciwników i grali bardzo wysoko, co także pokazuje sposób na grę jego drużyn. 

MINUS: Bardzo małe doświadczenie.

42-letni Gerrard jest bardzo młodym szkoleniowcem, który nie osiągnął jeszcze żadnych dużych sukcesów. Swoją przygodę trenerską zaczynał w młodzieżówce Liverpoolu, gdzie z czasem objął zespół do lat 18. 

Swoją pierwszą pracę jako samodzielny menedżer w seniorskiej piłce podjął w Rangers, gdzie został mistrzem Szkocji w sezonie 2020/21. Oczywiście może sobie to wpisać na konto sukcesów, ale jednak nie jest to triumf w jednej z najsilniejszych lig na świecie. Po odejściu ze szkockiego klubu objął Aston Villę, która była ostatnim miejscem jego pracy. 

O ile więc Gerrard jako piłkarz zjadł zęby na piłce, tak Gerrard jako szkoleniowiec stawia swoje pierwsze kroki. Co ważne, w jego CV nie ma śladu o prowadzeniu reprezentacji narodowej. Wiadomo przecież, jak bardzo różni się praca trenera klubowego od selekcjonera reprezentacji, przez co tym bardziej zerowe doświadczenie w tej kwestii może stanowić pewne niebezpieczeństwo. 

MINUS: Praca w Aston Villi. 

Mimo tak małego doświadczenia, Anglik zdążył już jednak zaliczyć porządną wtopę. W listopadzie 2021 roku podjął się pracy w Premier League, gdy zastępował zwolnionego ze stanowiska Deana Smitha na stanowisku menedżera Aston Villi. Szefowie klubu liczyli, że były pomocnik Liverpoolu poradzi sobie tak samo dobrze jak w Rangers, przez co wniesie drużynę na wyższy poziom. 

Z tych planów nie wyszło jednak zupełnie nic. Zespół, w którym dziś grają Matty Cash i Jan Bednarek, pod wodzą Gerrarda nie zanotował żadnego progresu i był jednym z najbardziej nijakich w całej angielskiej elicie. 

Licząc tylko mecze w Premier League, Aston Villa pod wodzą Gerrarda rozegrała 38 meczów, z których wygrała tylko 12. Ta liczba mówi więc sama za siebie. Szefowie klubu z Birmingham nie wytrzymali i przed mundialem zwolnili Anglika, którego zastąpili Unainem Emerym. 

Zatrudnienie byłego piłkarza Liverpoolu wiązałoby się więc na pewno z dużym szumem medialnym i zainteresowaniem zagranicznych mediów, ale niekoniecznie byłby to dobry wybór ze sportowego punktu widzenia.