Miało być światowo, jest po polsku: Zamieszanie w sprawie przejęcia Lechii Gdańsk
Wczoraj Lechia Gdańsk poinformowała na swojej stronie internetowej, że udało się osiągnąć porozumienie z funduszem inwestycyjnym MADA Group ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jak pisze klub w oświadczeniu, oba podmioty "zawarły umowę w sprawie przejęcia klubu Lechia Gdańsk".
Tu warto zaznaczyć, że porozumienie zawarto między MADA Group a Lechia Rights Management, czyli spółką należącą do znienawidzonego przez kibiców Adama Mandziary, ongiś prezesa, a od miesiąca (ponownie) członka rady nadzorczej Lechii i reprezentanta głównego udziałowca. Nie oznacza ono przejęcia klubu. Transakcja nie została zrealizowana i jeszcze nie musi do niej dojść.
Jak ustaliła Karolina Jaskulska ze Sport.pl, zmiana własności nie ruszyła, ponieważ mniejszościowi udziałowcy Lechii Gdańsk złożyli ofertę pierwokupu klubu, do czego są uprawnieni. W takim wypadku MADA Group nie może liczyć na pierwszeństwo.
Adam Mandziara stanowczo zareagował na ustalenia dziennikarki, publikując na Instagramie wpis o treści "Kompromitacja - Fake News! Każda informacja dot. procesu sprzedaży klubu jest całkowicie nietrafiona". Nam jednak w dwóch wiarygodnych źródłach udało się potwierdzić, że informacja jest prawdziwa: przejęcie się nie dokonało i MADA Group nie musi okazać się nowym właścicielem.
Gdy arabski fundusz w maju informował o założeniu w Polsce spółki-córki (Football Culture Poland, w skrócie FC Poland) i woli przejęcia klubu z pierwszej lub drugiej ligi, pisano, że "wejście funduszu do świata polskiej piłki nożnej przeprowadzone zostanie z zachowaniem najwyższych standardów i profesjonalizmu". Tej zapowiedzi już zrealizować się nie udało, niezależnie od woli samego inwestora.
Rzecznik i kolejni piłkarze odchodzą
O tym, że w Lechii Gdańsk jest nieciekawie, wiadomo było od dłuższego czasu. To wrażenie wzmagają kolejne odejścia z klubu. Mamy wtorek, a w tym tygodniu potwierdziło się już odejście pomocnika Jarosława Kubickiego i obrońcy Michała Nalepy. Obaj rozwiązali umowy za porozumieniem stron.
Klub wczoraj stracił również rzecznika prasowego, który dziś opublikował bardzo gorzki wpis w mediach społecznościowych. Maciej Markowski napisał obszerne podziękowania i zapewnił, że roku pracy w Lechii nie żałuje, ale zawarł też przestrogę dla swojego następcy: "Polecam. Tego nie robić. Nie ma tam bowiem już tych ludzi, którzy są solą tego klubu, i którzy długo po zamknięciu za nimi drzwi, będą nadal do szpiku Biało-Zieloni".