Władze Superligi odrzuciły protest Industrii po golu Samoiły
"Dostępny w momencie wideoweryfikacji materiał nie był jednoznaczny i nie wykluczał zdobycia bramki zgodnie z przepisami gry w piłkę ręczną" – podkreślił Komisarz Ligi Piotr Łebek.
Po 60 minutach pierwszego finałowego meczu o mistrzostwo Polski kielczanie prowadzili w Płocku 22:21. Już po czasie gry gospodarze wykonali rzut wolny bezpośredni, z którego Kirył Samoiła zdobył bramkę.
Na powtórkach telewizyjnych widać wyraźnie, jak Białorusin wychylił się w prawo, odrywając prawą nogę. Przed wypuszczeniem piłki z dłoni oderwał również nogę postawną (lewą), co jest niezgodne z przepisami. Mimo wideoweryfikacji, sędziowie Michał i Robert Orzechowie z Gdańska zaliczyli trafienie. W rzutach karnych wygrała Płocka drużyna i to ona jest bliżej tytułu.
Krzysztof Lijewski już podczas pomeczowej konferencji prasowej mówił, że sędziowie popełnili błąd.
"W naszym przekonaniu, do karnych nie powinno dojść. Oglądaliśmy tę sytuację w szatni. Widać, że Samoiła oderwał nogę. To był klarowny błąd sędziów, mimo że oglądali powtórkę" – powiedział asystent Tałanta Dujszebajewa.
W poniedziałek władze kieleckiego klubu złożyły protest do władz Superligi. W odpowiedzi zamieszczonej na stronie internetowej Superligi Komisarz Ligi podkreślił, że "wideoweryfikacja (VAR) bramki zdobytej z rzutu wolnego w 60. minucie spotkania odbyła się w oparciu o obraz z 8 kamer".
"Dostępny w momencie wideoweryfikacji (VR) materiał nie był jednoznaczny i nie wykluczał zdobycia przez zawodnika Orlen Wisły Płock, Kiryla Samoila, bramki zgodnie z przepisami gry w piłkę ręczną. Sędziowie meczu nie mieli dostępu do podglądu kamery umieszczonej z tyłu bramki Orlen Wisły Płock, która podczas relacji telewizyjnej była dostępna wyłącznie dla widzów telewizyjnych. Właśnie ten obraz w tej konkretnej sytuacji byłby najlepszy do oceny poprawności wykonania zagrania przez Kiryla Samoila" – zaznaczył Łebek.
Całą sytuację skomentował też kielecki klub. "Według Komisarza 8 kamer VAR – to zdecydowanie za mało, aby dostrzec to, co widać gołym okiem. Sędziowie mieli do dyspozycji nagrania z 8 kamer, tyle że żadna, zdaniem Komisarza, nie była skierowana na połowę boiska Industrii, na 9 metr pola, gdzie wykonywany był rzut wolny" – czytamy w piśmie podpisanym przez wiceprzewodniczącego Rady Nadzorczej KS Iskra Kielce Jacka Cieplucha, który dodał, że "w konsekwencji dwóch najważniejszych arbitrów meczu nie mogło dostrzec tego, co widziała cała Polska".
"Po raz kolejny zasady fair play zostały zdeptane, a całoroczna praca trenerów, sztabów i zawodników utonęła w niekompetencji. Zanim się coś napisze warto się trochę zastanowić, parafrazując: pismo jest srebrem, a milczenie złotem" – skomentował decyzję władz Superligi Ciepluch.
Rywalizacja drużyn z Kielc i Płocka toczy się do dwóch zwycięstw. Drugie spotkanie rozegrane zostanie w niedzielę w stolicy regionu świętokrzyskiego. W przypadku zwycięstwa Industrii trzecie decydujący mecz odbędzie się w środę (29 maja) także w Kielcach.