Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Szybkie prowadzenie Polaków, ale wygrana z Rumunami tylko jednym punktem

PAP
Szybkie prowadzenie Polaków, ale wygrana z Rumunami tylko jednym punktem
Szybkie prowadzenie Polaków, ale wygrana z Rumunami tylko jednym punktemPAP/Tomasz Waszczuk
Polscy piłkarze ręczni wygrali w Buzau z Rumunią 28:27 (15:9) w meczu 2. kolejki eliminacji mistrzostw Europy 2026. W innym spotkaniu grupy 8 Portugalia gra z Izraelem.

Historia spotkań obu reprezentacji jest bardzo bogata, licząca 64 mecze. Przed wyprawą do Buzau biało-czerwoni bilans mieli niekorzystny (24-9-31). Zespół trenera Marcin Lijewskiego w poprzedniej kolejce stracił punkt u siebie, remisując 32:32 z Izraelem. Kolejne potknięcie mogło oznaczać duże problemy z awansem do mistrzostw Europy.

Sprawdź szczegóły meczu Rumunia - Polska w Buzau

Biało-czerwoni rozpoczęli w idealnym stylu i prowadzili 4:0. W tym okresie praktycznie wszystko im się udawało. Duża w tym zasługa również bramkarza Melsungen, lidera Bundesligi. Adam Morawski, który nie grał przeciw Izraelowi, występ rozpoczął od kilku udanych interwencji. W sumie mecz zakończył z blisko 38-procentową skutecznością.

Goście grali szybko, dokładnie, agresywnie i przede wszystkim skutecznie. To pozwoliło im wypracować przewagę 2-4 goli. Wśród rywali szybko o sobie przypomniał najskuteczniejszy gracz Rumunów przeciw Portugalii sprzed kilku dni, rozgrywający Tudor Botea.

Polakom dopisywało też szczęście. Po jednej z akcji Jan Czuwara zebrał "niczyją" piłkę z pola bramkowego i technicznym rzutem pokonał Dana Vasile. Po pierwszym trafieniu Kamila Syprzaka biało-czerwoni objęli prowadzenie 11:5. Morawski bronił nawet w sytuacjach sam na sam. Ważną pracę wykonywał leworęczny nr 1 biało-czerwonych - Arkadiusz Moryto rozdawał piłki w ataku, ale i sam nabijał konto bramkowe zdobywając do przerwy trzy gole i do magicznej granicy 500 w kadrze brakowało mu już tylko czterech trafień.

Rumuni próbowali gry siedmiu na sześciu kosztem bramkarza. I ten wariant specjalnie się im nie udawał. Po drugiej stronie boiska w defensywie zaczęli grać z wysuniętą obroną. I na to Polacy znajdowali sposób. Wynik do przerwy, już po regulaminowym czasie, z rzutu wolnego ustalił Calin Dedu, ale 15:9 wydawało się bezpieczną zaliczką.

Morawski drugą część gry rozpoczął zgodnie z planem. Jego obrona pozwoliła wyprowadzić pierwszą kontrę zakończoną golem Jakuba Szyszki (18:10). Czas mijał, ale przewaga biało-czerwonych stopniowo zaczęła topnieć. Przed końcem trzeciego kwadransa Rumuni potrzebowali już tylko trzech trafień, aby doprowadzić do remisu.

Przerwa na żądanie dla trenera Lijewskiego miała uporządkować grę. Między słupkami na chwilę pojawił się Marcel Jastrzębski (0/4). Po kontrze do remisu (24:24) doprowadził Alexandru Andrei. Powrót Morawskiego zrobił swoje, ale zdobywanie bramek przez Polaków było coraz trudniejsze. W finałowych minutach grali jednak mądrze i ponownie byli o trzy gole lepsi. Zaliczka wystarczyła do obrony dwóch, ważnych punktów.

Dokończenie kwalifikacji zaplanowano na wiosnę przyszłego roku.

Aktualna sytuacja polskich szczypiornistów w tabeli
Aktualna sytuacja polskich szczypiornistów w tabeliFlashscore