Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Godne pożegnanie z Niemcami, Polacy pokonali niestrudzone Wyspy Owcze

Michał Karaś
Godne pożegnanie z Niemcami, Polacy pokonali niestrudzone Wyspy Owcze
Godne pożegnanie z Niemcami, Polacy pokonali niestrudzone Wyspy OwczeProfimedia
Zbyt wcześnie, ale honorowo żegnamy się z EHF EURO 2024. Biało-Czerwoni w ostatnich sekundach odebrali nadzieję Wyspom Owczym. Obie drużyny zafundowały widzom kawał dobrego widowiska.

Wyspy Owcze są fenomenem trwającego w Niemczech EHF Euro 2024. Nie tylko grały lepiej niż oczekiwano, ale za reprezentacją na Kontynent przybył średnio co dziesiąty mieszkaniec maleńkiego kraju. Pogoń za Słowenią do ostatnich sekund i sensacyjny remis z Norwegią sprawiły, że oczy kibiców z całej Europy coraz bardziej kierują się w stronę Farerów, którym przyszło mierzyć się z Polską w ostatnim meczu grupowym. I to oni byli faworytami bukmacherów, nie Polacy.

Pierwsza połowa na remis

Obie ekipy miały być tłem w pierwszej fazie kontynentalnego turnieju, dlatego poniedziałkowy mecz miał ustalić, kto zagra (najpewniej) trzecie skrzypce w grupie, w której tylko Słoweńcy mogli być spokojni o dalszą grę. Pojedynek rozpoczął się od bardzo równej walki, w pierwszej fazie z Polakami w roli wychodzących na prowadzenie – głównie za sprawą Szymona Sićki – a Farerami goniącymi wynik.

Sprawdź przebieg meczu, składy i strzelców bramek 

Przez 10 minut udawało się o jedną bramkę wyprzedzać wyspiarzy, ale Bartłomiej Bis sprokurował karnego i zarobił karę indywidualną, otwierając Wyspom Owczym okazję do wyjścia na prowadzenie. Skrzyniarz obronił pierwszą próbę, ale później zawodnicy z północy zyskali przewagę. 

Co gorsza, tuż przed 20. minutą prowadzenie wzrosło do dwóch oczek (11:9) i dopiero karny Syprzaka dla Polski dał ponowny kontakt, a chwilę później udało się wyrównać. Po dwóch zatrzymanych akcjach Farerów Sićko przywrócił dawno nieoglądaną przewagę Polski. Elias Ellefsen á Skipagøtu najpierw wyjątkowo celnie punktował, by później zająć się głównie rozprowadzaniem farerskich ataków, czego efektem był m.in. ostatni gol przed przerwą, dający remis 15:15.

Przewaga dopiero na finiszu

Ostatniego gola przed przerwą strzelił Teigum i on również zaczął strzelanie po przerwie. Choć Jakub Skrzyniarz był mocnym punktem Biało-Czerwonych, to karnego nie obronił. Jego czujność pomogła zresztą później Polakom wrócić do gry. Tymczasem zmęczenie i roztargnienie Skipagøtu pozwoliło Jakubowi Szyszko przejąć piłkę w 43. minucie i rzucić na pustą bramkę, dając pierwsze w meczu +2 dla Polaków (22:20). 

Całą przewagę nasza drużyna straciła niestety po karnym i karze dla Szyszki, za to sygnał do ataku dał momentalnie Sićko i Farerzy nie zdołali wyjść na prowadzenie. W ostatnie 10 minut obie drużyny weszły z 25 golami, a Polacy bez jednego zawodnika. Mimo to grający z bardzo niewieloma stratami Biało-Czerwoni zdołali uzyskać dwa gole prowadzenia, co zmusiło trenera Bredsdorffa-Larsena do wzięcia czasu. 

Kolejne fragmenty to wymiana karnych i kolejne akcje bramka za bramkę, aż w 59. minucie Skipagøtu niespodziewanie stracił piłkę. Po przejęciu udany strzał Piotra Jędraszczyka dał pierwszą w meczu przewagę trzech bramek, a Syprzak przypieczętował zwycięstwo na niecałe pół minuty przed końcem. Pożegnanie szybsze niż byśmy chcieli, ale godne!