THW Kiel lepsze od Industrii w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów piłki ręcznej
Mistrzowie Polski do Niemiec pojechali w zaledwie 14-osobowym składzie, bez nominalnego prawego rozgrywającego, bo kontuzjowani są Alex Dujshebaev i Paweł Paczkowski. Uraz pleców leczy niemiecki bramkarz Andreas Wolff, a kontuzji w ostatnim meczu ligowym z Ostrovią doznał też lewoskrzydłowy Szymon Wiaderny. Gospodarze, lider tabeli grupy A, zagrali bez francuskiego bramkarza Vincenta Gerarda i prawego rozgrywającego Steffena Weinholda.
Środowe spotkanie lepiej rozpoczął zespół niemiecki, który w trzeciej minucie po bramce Erica Johanssona prowadził 2:0. Na szwedzkiego rozgrywającego, który po 20 minutach miał na koncie już cztery trafienia, kielecka defensywa nie mogła znaleźć sposobu. Pierwszą bramkę dla gości zdobył Tomasz Gębala, a do remisu 3:3 (8. min) doprowadził efektownym rzutem Nicolas Tournat, który stojąc na kole tyłem do bramki rywali, pokonał francuskiego bramkarza Samira Bellahcene’a.
Mecz toczony był w zawrotnym tempie, a oba miały bardzo wysoką skuteczność w ataku. Zarówno THW Kiel, jak i Industria agresywnie grały w obronie, czego efektem było aż 15 wykluczeń w całym spotkaniu (osiem dla gospodarzy i siedem dla zespołu z Kielc). Po kilkunastu minutach na parkiecie w drużynie "Zebr" pojawił się Elias Ellefsen.
Środkowy rozgrywający z Wysp Owczych potwierdził bardzo szybko, że jest wielkim talentem. Nie tylko potrafił pokonać rzutami Miłosza Wałacha, ale popisywał się również kapitalnymi asystami. Zdobył siedem bramek i został uznany MVP tego meczu. W zespole kieleckim niczym mu nie ustępował (w pierwszych 30 minutach) Igor Karacic. Podania Chorwata na koło do Nicolasa Tournata były najwyższej klasy. Francuski obrotowy też był w świetnej formie (pięć bramek w pierwszej połowie przy 100-procentowej skuteczności).
Atomowymi rzutami z drugiej linii popisywał się Szymon Sicko i po 30 minutach mistrzowie Polski prowadzili 16:15. Ale ich sytuację pogarszał fakt, że już w 19. min drugi raz na ławkę kar powędrował jeden z filarów defensywy Arciom Karalek. Białorusin do końca pierwszej części gry już nie pojawił się na parkiecie. Zaraz po zmianie stron kielczanie, mimo że przez dwie minuty grali z przewagą jednego zawodnika, to po dwóch bramkach niesamowitego Ellefsena przegrywali 16:17.
Co prawda do remisu doprowadził Michał Olejniczak, ale kolejny fragment spotkania to koncert gospodarzy i nieskuteczna gra kieleckiej drużyny w ataku. W 40. min Wałacha pokonał Partick Wiencek i THW Kiel wygrywało już 20:17. Trzy minuty później po bramce Johanssona goście przegrywali już 19:23.
Mistrzowie Polski zabrali się jednak do odrabiania strat. Dziewięć minut później czeskiego bramkarza Thomasa Mvkrę pokonał Tournat i przewaga rywali stopniała do jednego trafienia. Niemiecka drużyna szybko jednak odzyskała równowagę. Jeszcze w 52. min podopieczni Filipa Jichy prowadzili "tylko" 29:27. Kolejne cztery bramki zdobył jednak zespół z Kilonii i losy meczu były już praktycznie rozstrzygnięte. W końcówce kielczanie zmniejszyli tylko rozmiary porażki.