PSG rozgromiło Industrię Kielce i odzyskało 3. miejsce w grupie Ligi Mistrzów
Przy dopingu paryskich ultrasów, ich bębnów i całego stadionu, Paris Saint-Germain przywitało Kielce w czwartkowy wieczór. Koledzy Luki Karabatic musieli wygrać, aby pozostać w wyścigu o dwa pierwsze miejsca w grupie A Ligi Mistrzów i dali z siebie wszystko.
Intensywny mecz...
Baner z napisem "Mamy nadzieję, że wygramy w tym roku" został rozwinięty na hali, gdy tylko zawodnicy postawili pierwsze kroki na boisku. Przesłanie od fanów nie mogło być jaśniejsze. Biorąc pod uwagę jakość pokazaną tego wieczoru, PSG musiało się wykazać.
A to nie było łatwe na początku meczu. Zablokowani przez świetną polską obronę, paryżanie stracili trzy gole w ciągu trzech minut. Mathieu Grébille przełamał jednak impas i mecz szybko się rozkręcił. Obie drużyny walczyły w intensywnym tempie, a Paryż ostatecznie wyrównał na 6:6 (11. minuta) po golu Kenta Robina Tonnesena.
Następnie klub odzyskał prowadzenie dzięki bramce Elohima Prandiego (14. minuta). Strona gospodarzy, lepiej ugruntowana w meczu, również stawiała opór, polegając na kilku świetnych obronach Andréasa Palicki. Zawodnicy wciąż przesuwali się do przodu, blokując ataki przeciwników i szybko odbijając się po kontrataku. Do tego stopnia, że nawet Dylan Nahi, przekształcony w pivota, był ograniczony.
Od stanu 11:8 (21. minuta) PSG zaczęło się rozkręcać. Prowadzeni przez znakomitego Prandiego, utrzymali prowadzenie, zanim Kielce zaczęły ponownie przyspieszać pod koniec pierwszej połowy. W rezultacie na przerwę drużyny schodziły z niewielką różnicą 15:14.
Paryż pod kontrolą
Po wznowieniu gry Paryż dokręcił śrubę. Bardzo prężny i aktywny w polskiej strefie klub ze stolicy głośno i wyraźnie potwierdził swoje ambicje.
Nawet po 10 minutach zawodnicy nie ustawali w wysiłkach. Niesamowity Palicka nigdy nie przestał błyszczeć, przyczyniając się do nienagannego oporu Paryża. Jakby tego było mało, Paryżanie zdobyli 4 bramki przewagi.
Atmosfera na trybunach wciąż rosła. Na 10 minut przed końcem cały tłum wstał z miejsc, dopingując swoich zawodników. To właśnie dzięki tej atmosferze PSG znakomicie zakończyło mecz tego wieczoru. I zrobili to w wielkim stylu, torpedując bramkę przeciwników (33:25, 58. minuta).
PSG wygrało mecz. Tym zwycięstwem klub udowodnił swoim europejskim rywalom, że wciąż ma szansę na bezpośredni awans do ćwierćfinału.
"Nie zasłużyliśmy na taką porażkę"
Głos po meczu zabrał drugi trener Kielczan Krzysztof Lijewski: "Do 54. minuty nasi podopieczni grali bardzo dobrze i możemy być z nich dumni. Walczyli świetnie. Mimo tylu kontuzji, przecież graliśmy bez nominalnych kołowych, bez szefa obrony Tomasza Gębali i ten mecz był na styku. W ostatnich sześciu minutach zanotowaliśmy kilka strat z rzędu i oddawanie rzutów z nieprzygotowanych pozycji powodowało, że Andreas Wolff zostawał sam na sam z atakującym zawodnikiem PSG. Czasami też przeciwnicy zdobywali gole do pustej bramki, bo graliśmy o osłabieniu. Szkoda, bo to psuje obraz tego meczu, na taką porażkę nie zasłużyliśmy. Było kilka dobrych momentów, na których chcemy budować przyszłość, ale było też parę złych akcji".