Czwarta porażka i spadek w tabeli. Orlen Wisła przegrywa w Lidze Mistrzów z Fuechse Berlin
Podobnie jak przed rokiem, początek rozgrywek Ligi Mistrzów nie jest najlepszy dla Orlen Wisły. Wówczas płocczanie zdobyli pierwsze punkty dopiero w 6. kolejce. W sezonie 2024/25 podopieczni trenera Xavi Sabate przegrali trzy pierwsze spotkania - ze Sportingiem w Lizbonie 29:34 oraz przed własną publicznością z Dynamem Bukareszt 26:28 i z PSG 23:24. NIe udało się też w stolicy Niemiec.
Do Berlina pojechało ponad 250 płockich kibiców, by dopingować swoją drużynę. Dla Orlen Wisły to trzeci sezon z rzędu w Lidze Mistrzów. Gospodarze wrócili do rozgrywek po dziewięciu latach przerwy i występów w Pucharze EHF.
Czwartkowy mecz lepiej zaczęli goście, a w roli głównej był Dawid Dawydzik i bramkarz Victor Hallgrimsson, który obronił w 3. minucie rzut karny wykonywany przez Jerrego Tollbringa. Gospodarze jednak szybko doprowadzili do wyrównania, a remisowy wynik utrzymywał się do 9. min (4:4).
Obie drużyny grały świetnie w obronie, a swoje dokładali bramkarze. Dejan Milosavljev m.in. obronił w 12. min rzut karny wykonywany przez Michała Daszka, a w 18. min - przez Mihy Zarabca. Po tej akcji Jaron Siewert poprosił o przerwę w grze, jego piłkarze stracili piłkę, a z kontry doprowadził do wyrównania Tim Cokan.
Do 29. min i wyniku 11:11 znowu mecz był wyrównany, choć to większa zasługa gry w obronie i bramkarzy, a nie w ataku. Przy stanie 12:11, 40 sekund przed gwizdkiem na przerwę, trener Xavi Sabate poprosił o czas, a Gergo Fazekas doprowadził do remisu.
Początek drugiej połowy był niezwykły w wykonaniu płockich piłkarzy. Po golach Zoltana Szity i Gergo Fazekasa prowadzili 14:12. W 33. min trafił Nils Lichtlein, a po chwili wykorzystał zaskoczenie Milosavlejeva Fazekas i znowu goście prowadzili dwoma bramkami, ale w 38. min był już remis 15:15.
Kolejne minuty to remis i prowadzenie jedną bramką drużyny Orlen Wisły. W 44. trzeci rzut karny, tym razem wykonany przez Przemysława Krajewskiego, obronił Milosavljev, a na tablicy był wynik 17:17.
Ostatni kwadrans pojedynku rozpoczął się od błędów gości, które skutecznie wykorzystał Mathias Gidsel - gospodarze wyszli na prowadzenie 18:17, a trener Sabate zaprosił swoich piłkarzy na chwilę rozmowy.
Na niewiele się to zdało, bo trzeci z rzędu niecelny rzut Lovro Mihica, wykorzystał Gidsel, a w szeregach płockiej drużyny było coraz bardziej nerwowo. W 48. min przy stanie 19:17, Dawid Dawydzik uderzył niechcący Fabiana Wiede w twarz i ujrzał czerwoną kartkę.
Po tej akcji Fabian Wiede rzucił do pustej bramki i po raz pierwszy gospodarze wyszli na prowadzenie trzema golami. Zmniejszył różnicę na 20:18 Fazekas, ale chwilę później trafił Milajlo Marsenic, a Milosavljeva pokonał Abel Serdio. W 52. min Mirko Alilovic obronił rzut z 7. metra, bezbłędnego do tej pory Tobiasa Reichmanna.
Jeszcze w 54. min wielkiej urody bramką popisał się Gidsel, a odpowiedział Serdio, po czym trener Siewert poprosił o czas. Po powrocie na parkiet Milajlo Marsenic podwyższył wynik do 23:20.
I kiedy wydawało się, że jest po meczu, Orlen Wisła doprowadziła w 59. min do remisu 23:23. Ostatnią minutę rozpoczął skutecznie Gidsel, ale z karnego wyrównał Tim Cokan, a trener Siewert poprosił o minutę rozmowy ze swoimi zawodnikami.
Trafił Tollbring, a piłkarze Orlen Wisły nie zorientowali się, że mogą to spotkanie zremisować. Zamiast ruszyć na bramkę rywali, zatrzymali grę. Czwarta porażka w tym sezonie stała się faktem.
Mecz 5. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów Orlen Wisła zagra przed własną publicznością 17 października o godz. 20.45. Przeciwnikami Nafciarzy będzie mistrz Macedonii Północnej – Eurofarm Pelister.