Inter zdemolował Lazio, wynik 3:0 nie oddaje różnicy poziomów
Po bardzo jednostronnym pierwszym półfinale (Napoli-Fiorentina 3:0) Napoli wyczekiwało w piątek na drugiego finalistę Superpucharu Włoch. Przy tylko trochę pełniejszych trybunach w Rijadzie na murawę wybiegli piłkarze Interu Mediolan i rzymskiego Lazio. Choć można było odnieść wrażenie, że ci drudzy głowami pozostali w szatni...
Tylko 1:0 dla Interu do przerwy
Nerazzurri z impetem weszli w mecz, w ciągu pierwszych 10 minut tworząc kilka groźnych sytuacji. Przede wszystkim jednak każde wejście liderów Serie A na połowę rywali napotykało na panikę spóźnionej defensywy Lazio. W takich okolicznościach gol dla mediolańczyków wydawał się tylko kwestią czasu.
I to niedługiego czasu, już w 17. minucie fantastyczne zgranie do środka od Dimarco znalazło Marsua Thurama, a ten dołożył spokojnie nogę i nie dał najmniejszych szans Provedelowi. Tymczasem ataki Lazio przez ponad 20 minut zwyczajnie nie zaistniały. Nawet nonszalancko zgubiona przed bramką piłka została odzyskana przez Calhanoglu zanim ktokolwiek z rywali zdążył skorzystać z prezentu i wyjść sam na sam.
Wyjątkowa dyscyplina defensywy Interu, z której znani są w lidze, nie była nawet potrzebna. Wystarczyło grać poprawnie, by zniweczyć nieliczne zakusy Lazio długo przed dojściem do strzału. Łącznie w pierwszej połowie rzymianie doszli do dwóch – potwornie niecelnych – uderzeń, w obu przypadkach z udziałem szczęścia i prostymi środkami.
Inter z kolei siał spustoszenie w ostatniej tercji i chwilami trudno było uwierzyć, że wynik jest tylko jednobramkowy. Szczególnie w sytuacji Barelli z 36. minuty, gdy bez przyjęcia huknął wolejem w poprzeczkę i złapał się za głowę. Żałował też Dimarco, miałby już dwie asysty. W pozostałych sytuacjach Biancocelestich ratował ofiarnymi paradami Provedel.
Sprawdź wynik, przebieg i statystyki meczu Inter-Lazio
Szybki karny zamknął mecz
Po przerwie Lazio musiało wyjść z nową energią, pokazać grę co najmniej o poziom lepszą od obrazu z pierwszej połowy. Nic z tych rzeczy, tuż po zmianie stron doszło do faulu na Lautaro Martinezie, po którym VAR pomógł przesądzić o należnym rzucie karnym. Okazję pewnie wykorzystał Hakan Calhanoglu i już nawet nerwowe pokrzykiwania trenera Maurizio Sarriego nie owocowały oczekiwanymi zrywami po stronie zdeprymowanego Lazio.
Przeciwnie, Biancocelesti wydawali się bardziej skupieni na walkach z arbitrem, od którego oczekiwali decyzji na niekorzyść Interu. I choć czasami nie bez racji, to przede wszystkim bez przełożenia na losy meczu. Udało się co prawda rzymianom wyrównać proporcje w grze piłką, nawet oddać parę strzałów, ale wciąż żadnego, który musiałby choćby wyłapać Yann Sommer.
Simone Inzaghi mógł sobie pozwolić na zdjęcie obu napastników i wpuszczenie rezerwowych Arnautovicia z Sanchezem. W ataku Inter nic już nie musiał, a marnotrawienie okazji wyglądało jak akt łaski wobec rywali. Do 81. minuty wykorzystał komplet zmian, a jeden ze zmienników – Davide Frattesi – dopisał swoje nazwisko do listy strzelców w 86. minucie, wykorzystując genialne podanie od Mychitariana.
Pozbawione nadziei Lazio mogłoby jeszcze się poderwać, gdy fartowne dojście do piłki Immobile otworzyło mu drogę do bramki niemal bezpośrednio po trzecim golu Interu. Trafił! Uśmiechu na ustach długo jednak nie utrzymał, ponieważ piłkę odbił wcześniej ręką i nawet gola honorowego nie było. Zatem 3:0 w obu półfinałach, a o Superpuchar Włoch zagrają Napoli z Interem.