Tydzień z tureckiej Super Lig: Osimhen błyszczy, Mourinho pod presją, Kozłowski wyróżniony
Galatasaray zajmuje mocną pozycję na czele ligi tureckiej. Obrońcy podwójnej korony wrócili do gry w sobotę meczem z Antalyasporem Jakuba Kałuzińskiego. Trener ekipy z Antalyi Alex De Souza jest w coraz trudniejszej sytuacji, bowiem jego drużyna niebezpiecznie zbliżyła się do strefy spadkowej.
Ostatecznie Galatasaray odniosło niezwykle komfortowe zwycięstwo, wygrywając 3:0. Kałuziński wszedł z ławki na ostatnie pół godziny, ale jego drużyna przegrywała już 0:2 i nie odmienił losów meczu przeciwko faworytom.
To był znakomity występ Galatasaray, w którym Mauro Icardi zdobył efektowny dublet po dwóch asystach Yunusa Akguna, zanim Victor Osimhen wszedł z ławki w drugiej połowie, aby strzelić wspaniałego gola po rzucie rożnym.
Nigeryjczyk skradł nagłówki gazet swoim 12-minutowym występem, ponieważ powrócił po drobnej kontuzji. Wyskok Osimhena był oszałamiający, co pozwoliło mu na perfekcyjne wykonanie uderzenia, kilka minut po tym, jak bramka została wykluczona za spalony.
Jak wspominaliśmy w poprzednich edycjach, Galatasaray w końcu zaczęło działać jak dobrze naoliwiona maszyna po nieudanym początku sezonu poza boiskiem - w dużej mierze dzięki podpisaniu kontraktu z Osimhenem. Menedżer Okan Buruk - pomimo pewnych błędów taktycznych - stworzył wokół klubu naprawdę zjednoczone środowisko, które wydobywa ze wszystkich zawodników to, co najlepsze, a z Osimhenem w zespole stali się oni głównymi faworytami do wygrania Super Lig.
Z ośmioma zwycięstwami i jednym remisem w pierwszych dziewięciu meczach ligowych, w tym 27 strzelonymi bramkami, są potężnym zespołem i będą również mocno patrzeć na bieg w Europie. W najbliższy weekend zmierzą się z Besiktasem w wielkich derbach europejskiej części Stambułu, a po pokonaniu Fenerbahce kilka tygodni temu, zwycięstwo w tym starciu oznaczałoby duży krok w kierunku rekordowego 25. tytułu Super Lig.
Besiktas już wiceliderem
Skoro jesteśmy przy Besiktasie, było to dla nich podobnie proste zwycięstwo, ponieważ pokonali Konyaspor 2:0. Ciro Immobile zdobył swoją ósmą bramkę w lidze w tym sezonie - z czego pięć z rzutów karnych - dzięki czemu prowadzi w klasyfikacji złotego buta. Co ciekawe, mecz był spotkaniem dwóch byłych zawodników warszawskiej Legii. W podstawowym składzie Besiktasu był Ernest Muci, zaś na szpicy w Konyasporze Blaz Kramer.
16-krotni zwycięzcy Super Lig wiedzą jednak, że prawdziwy test czeka ich w poniedziałek na Rams Park, w paszczy faworyzowanego Lwa. Besiktas zmagał się do tej pory z większymi meczami w tej kampanii, tracąc punkty przeciwko 10-osobowemu Trabzonsporowi, a także został boleśnie rozbity w obu meczach Ligi Europy, gdzie zajmuje najniższe miejsce w 36-zespołowej lidze.
Zespół boryka się również z mini-kryzysem kontuzji, a wątpliwości budzą bramkarz Mert Gunok, Al-Musrati i Gabriel Paulista. W rezultacie Czarne Orły będą musiały znaleźć dodatkowy bieg, jeśli naprawdę chcą zasygnalizować udział w walce o tytuł i wygrać z Galatasaray.
Presja na Mourinho rośnie
Odkąd Jose Mourinho został menedżerem Fenerbahce, życie być może nie potoczyło się zgodnie z jego oczekiwaniami. Zadanie zdobycia pierwszego tytułu ligowego od 2014 roku oddala się z tygodnia na tydzień. W weekend stracili kolejne punkty, remisując 2:2 z imponującym Samsunsporem. A biorąc pod uwagę przebieg meczu, mogli nawet ponieść porażkę.
To był nudny występ podopiecznych Mourinho, którzy chętnie się cofnęli i wytrzymali presję, grając bez piłki przez dużą część meczu, pomimo posiadania znacznie lepszej drużyny. Gdy Fenerbahce prowadziło 2:1 w ostatnich minutach dzięki bramkom Dusana Tadicia i Allana Saint-Maximina, Samsunspor wciąż pukał do drzwi i ostatecznie zdobył punkt, na który zasłużył, gdy Soner Aydogdu wykończył chłodno w 88. minucie.
Słowa uznania należą się Samsunsporowi, który do tej pory był jedną z niespodzianek sezonu. Niemiecki trener Thomas Reis uczynił z nich naprawdę konkurencyjną drużynę, o czym świadczy fakt, że zajmują trzecie miejsce, trzymając właśnie Fenerbahce poza podium (choć Kanarki mają o mecz do rozegrania więcej).
Trzeba jednak przyznać, że samo Fenerbahce pod wodzą The Special One jest po prostu mało inspirujące. Widać wyraźny regres w stosunku do poprzedniego sezonu - zarówno pod względem wyników, jak i dynamiki gry. Na boisku brakuje pomysłów i kreatywności, a poleganie na 38-letnim Edinie Dzeko przynosi im więcej szkody niż pożytku.
Mourinho odmawia również wystawiania tureckiego skrzydłowego Irfana Cana Kahveciego, który był jednym z najlepszych zawodników w zeszłym sezonie, podczas gdy rekordzista Super Lig Youssef En-Nesyri nie dostaje w ogóle czasu gry. Sprawy pogorszyły się jeszcze bardziej, gdy kluczowy obrońca Jayden Oosterwolde doznał poważnej kontuzji kolana podczas meczu, która prawdopodobnie wykluczy go z gry na około sześć miesięcy.
Mourinho pobiera ogromną pensję w klubie, więc jego posada nie jest oczywiście bezpośrednio zagrożona. Portugalczyk musi jednak szybko odwrócić sytuację, ponieważ drużyna ma osiem punktów straty do Galatasaray, z meczem w zanadrzu.
Najważniejsze wydarzenie tygodnia
Trudno szukać gdziekolwiek indziej. Uderzenie Osimhena z przewrotki było czymś pięknym, pokazującym, dlaczego jest uważany za jednego z czołowych środkowych napastników na świecie.
Drużyna tygodnia
Napastnik Sivassporu Rey Manaj był gwiazdą weekendu, zdobywając dublet w wygranym 3:2 meczu z Hataysporem. Duet Galatasaray Icardi i Fernando Muslera znalazł się w drużynie, podczas gdy Eyupspor również ma dwóch graczy po pokonaniu Goztepe 1:0 w bitwie beniaminków. Ci pierwsi są na piątym miejscu, a drudzy na siódmym. Z polskiej perspektywy najbardziej cieszy uwzględnienie naszego rodaka, Kacpra Kozłowskiego, który w weekend po raz pierwszy zdobył ligową bramkę, pokonując bramkarza Kayserisporu golem do szatni.