Vlahović ciągnie Juventus do zwycięstwa z Lecce. Bianconeri na czele Serie A
Juventus odniósł piąte zwycięstwo z rzędu, pokonując Lecce 3:0. Po stosunkowo bezbarwnej pierwszej części meczu Lecce zdawało się przejmować inicjatywę, ale decydującą rolę odegrał Dusan Vlahović. Juve wskakuje na pierwsze miejsce w tabeli, choć tylko dzięki wyjazdowi Interu na mini turniej Superpucharu Włoch do Arabii Saudyjskiej.
Pierwsze 45 minut do zapomnienia
Juventus rozpoczął dobrze, często polegając na Dusanie Vlahoviciu, który od samego początku wydawał się bardzo chętny do gry. Ponownie wystawiony w duecie atakujących z Yildizem, Serb odpłacił się w tym meczu za zaufanie trenera. Największa szansa Bianconerich na starcie meczu nadarzyła się jednak po rzucie rożnym, gdy główka Westona McKenniego została zablokowana na linii bramkowej przez Nikolę Krstovicia.
Lecce znajdowało zaskakująco dużo miejsca na kontry, zwłaszcza w pierwszej połowie, i narażało defensywę Bianconerich na ryzyko szybkimi ruchami swoich atakujących. Ale do przerwy tak naprawdę nie przestraszyli Wojciecha Szczęsnego. Ostatni kwadrans był mniej płynny, gra była często przerywana, więc wynik 0:0 na półmetku odzwierciedlał stan rywalizacji.
Doppietta Vlahovicia po przerwie
Druga połowa rozpoczęła się od ofensywy gospodarzy, którzy już poważnie niepokoiili obronę Bianconerich. Ale kontrowersyjny kontakt Almqvist-Bremer w szesnastce nie został ukarany rzutem karnym, wbrew stanowczym protestom Giallorossich. Była to faza gry z wieloma starciami: odpowiedź Starej Damy nadeszła natychmiast i była finalizowana przez Dusana Vlahovicia, który próbował, ale (jeszcze) bez powodzenia.
Tuż przed upływem godziny gry Serb nie omieszkał jednak strzelić gola i wyprowadzić Juve na prowadzenie: Wladimiro Falcone obronił strzał Kenana Yildiza, ale po odbiciu piłki Andrea Cambiaso natychmiast dośrodkował i znalazł piłką byłego gracza Fiorentiny. Ten uderzył efektownie i po koźle futbolówka była już nie do zatrzymania.
Drugi cios Juventus zadał niedługo później, w 67. minucie: po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Filip Kostić przyciągnął McKenniego, który uderzył głową. Tuż przy linii bramkowej piłkę dobijał Vlahović, który został oficjalnym strzelcem i pozbawił Amerykanina radości ze zdobycia bramki.
Roberto D'Aversa próbował dać ofensywny impus Lecce, wstawiając nowo sprowadzonego Santiago Pierottiego, Nicolę Sansone i Roberto Piccoli, zaś Massimiliano Allegri odpowiedział Samuelem Iling-Juniorem i Arkadiuszem Milikiem.
Trzeci gol dla Bianconerich padł w 84. minucie, ponownie z rzutu wolnego: Iling-Junior uderzył piłkę w środek, gdzie wyróżnił się Bremer, pieczętując kolejny pozytywny występ bramką, swoją drugą w sezonie. To były ostatnie emocje tego meczu, który powoli zbliżał się do końca, nie przynosząc już większych emocji, poza ostatnią próbą skrócenia dystansu przez Lecce.